Wieje, piździ jak diabli. Oby w piątek było ładnie. Chcę się w końcu opalić. ;)
Bransoletkę zrobiłam przed wyjazdem, więc muszelki są kupne. Swoje też już ma, teraz tylko je przewiercić jak wrócę.
Dobra, wracam do oglądania kabaretów, zżerania cukierków i drapania ugryzień po komarach. ;P
Dopiero od szesnastego lipca będą normalne posty.
Całuję ;*
Fajny pomysł ♥Śliczna ^^
OdpowiedzUsuńFajna :DD
OdpowiedzUsuńTeż mnie komary pogryzły :c
Oooo....Zuzu żyje w wypiździewie zwanym "nad polskim morzem" :D
OdpowiedzUsuńGratuluję przeżycia :3
A bransoletka ładna.
Hah, też widziałaś w Mrzeżynie muszelki w taki nie morskim kształcie? Jak ja byłam na majówkę tam to nawet z 10 połówek ryb i takie ładne muszelki leżały... Mam nadzieję, że wrócisz zadowolona! Ładna ta bransoletka muszę przyznać.
OdpowiedzUsuńFajna, bardzo pomysłowa!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŁadna. ; )
OdpowiedzUsuńCiekawe wykorzystane muszelek :3
OdpowiedzUsuń