5 mar 2015

Kącik książkowy - Marcin Mortka "Wojna runów"



Okładka książki Wojna runów
"Jest wiosna roku 1940 i hitlerowska machina wojenna rozkręca się coraz szybciej. W fiordach Norwegii pojawiają się okręty Kriegsmarine, a żołnierze w mundurach koloru feldgrau bez trudu zajmują coraz większe połacie kraju. Iskierka nadziei tli jeszcze na dalekiej, pogrążonej w mrokach zimy Północy, gdzie alianci desperacko próbują przyjść z pomocą słabnącym Norwegom. Tymczasem za plecami oddziałów walczących o Narwik profesor Tritz, naukowiec owianej złą sławą organizacji Ahnenerbe, rusza na poszukiwanie pradawnych sekretów ludów Północy. Kieruje się starożytnym rękopisem pióra nieznanego skalda, a towarzyszy mu oddział esesmanów, przypominający grupę wojowników z islandzkiej sagi. Na jego drodze staną sir Harrington, wielce tajemniczy dżentelmen związany z brytyjskim wywiadem, oraz młody porucznik Śnieżewski, który coraz lepiej poznaje mroczny dar, dziedziczony w jego rodzinie. Pościg prowadzi ich wszystkich ku zamglonych dolinom, tajemnicy Króla Gór oraz Ukrytemu Ludowi, który znów będzie musiał chwycić za broń. 
Żywa, wielowątkowa powieść, umiejętnie łącząca wątki wojenne, szpiegowskie oraz fantastyczne, prezentująca zupełnie nowy punkt widzenia na mistykę Skandynawii." runa.pl 

Książka ta jest ciekawym pomieszaniem tematyki wojennej, historycznej oraz fantastycznej. Cały ten misz-masz współgra ze sobą doskonale i że wiele osób jest w stanie zainteresować się tą powieścią. Moja historia z tą pozycją jest taka, że będąc na praktykach nad morzem wypatrzyłam namioty z tanimi książkami. Nie byłabym sobą oczywiście gdybym nie przekopała tych wszystkich koszy w poszukiwaniu czegoś nietypowego. Odrzuciłam mnóstwo wampirzo-wilkołaczo-czarownicowo romansów oraz poradników by wreszcie trafić na coś ciekawego - na "Wojnę runów". Nigdy nie czytam opisów z tyłu książki, bo zazwyczaj mają niewiele wspólnego z treścią i w tym przypadku również nawet nie spojrzałam na jej tył. Od razu ją otworzyłam (pomijam fakt, że bardzo zainteresowała mnie okładka) i po pierwszej stronie wciągnęło mnie kompletnie. Kupiłam ją i jak do tej pory spędziłam z nią już kilkadziesiąt miłych wieczorów i popołudni, bo na jednym przeczytaniu się nie skończyło. Akcja jest naprawdę wartka, nie było momentów, w których bym przysypiała czy prześlizgiwała się wzrokiem po tekście. Historia jest bardzo ciekawa i zdecydowanie nieprzewidywalna, no chyba, że się jest Sherlockiem Holmesem. ;) Osobiście interesuję się w niewielkim stopniu mitami Skandynawskimi, więc miałam dodatkową przyjemność z czytania oraz jako patriotka czułam tę dumę z naszej genialnej floty wystawionej przez innych do wiatru, ale nadal genialnej. :P Jeśli macie na zmarnowanie parę groszy to ta książka zasługuje na znalezienie się w waszych biblioteczkach.

Miłego dnia!
Całuję ;*

1 komentarz:

  1. Nie powiem, zaciekawiła mnie Twoja opinia. Już wpisałam na listę książek do przeczytania :) Raczej jej nie kupię, ale jeśli znajdę ją w bibliotece, to na pewno wypożyczę :D

    OdpowiedzUsuń

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D