Cześć, jestem kłębek nerwów i nawet picie herbaty miętowej mi nie pomaga. Bo wiecie, dosyć mocno olałam naukę, a teraz został miesiąc, w którym za wiele nie uda mi się powtórzyć. Niby nie ma się czym stresować, to samo przechodziłam jak pisałam egzamin zawodowy. Stres, a po wejściu na salę nic. Tylko ja, kartka i cholernie niewygodne krzesła. Z tym, że to były tylko dwa dni, a teraz będzie sześć i w dodatku złośliwie rozłożone po jednym na tydzień. Nigdzie wyjechać nie będę mogła, bo mój ostatni egzamin dopiero dziewiętnastego. A miałam plany. :C Jedno jest pewne - skończą mi się posty w roboczych robię sobie wolne. Was i tak tutaj za wiele nie ma, więc nie ma sensu tego jakoś specjalnie przeciągać.
Trzymam się planu i jak co miesiąc wrzucam wam moje porysunki z mazakami i ołówkami. W kwietniu muszę już wybrać sobie jakieś konkretne tematy, bo bez nich to ciężko idzie. No chyba, że akurat mam wenę na rysowanie. :D
Dziubiemy po kolei: jeleń z nieogarniętą mordą, szkice ołówkiem natury. Mają nawet konkretną tematykę - siły natury. Jest las jako wiatr, góry jako powietrze, morze jako woda oraz klif jako ziemia. Dorzuciłam falę i płomień, bo było jakoś nierówno. :') Następne maziaje to efekt nudy z czerwonym cienkopisem na starych szkicach, zostawiłam tylko dwa najfajniej wyglądające. Dalej to kwiatki i piórko miźnięte kredkami, podoba mi się taki efekt, ale za leniwa jestem na więcej takich rysunków. xD Miasto to abstrakcja z nudów przy czytaniu podręcznika od biologii. Kolejne to filiżanki. Lubię filiżanki, są ładne i fajnie się je rysuje. Kota i lisa rysowałam z internetu, nie wyglądają do końca tak jak na tym co widziałam, ale jolo. :'D
Im mam mniej czasu, tym większe szpachle tekstu dla was tworzę. Logiczne. :V
Miłego dnia!
Całuję :*