Wyglądam przez okno i mam wrażenie, że jest luty. Nawet jestem w tym samym beznadziejnym stanie co wtedy. Chyba nam się pory roku przesuwają. Jeden plus dzisiejszego dnia to brak opadów i słońce przebijające się dzielnie przez chmury. Troszkę mnie boli, bo zasypało mi magnolie, którym jeszcze zdjęć nie zdążyłam zrobić (jak co roku :V). Wczoraj, w przerwie między opadami wyskoczyłam, ale wiadomo - kwiaty były już lekko zdechłe. Liczę na ładny maj i dużo roślinek w arboretum. :)
Znoooowuuu. Dokładnie takiej reakcji się spodziewam po waszym zobaczeniu co jest tematem dzisiejszego posta. Ale obiecuję, że z nimi jak na razie koniec. Skończyły mi się bazy, a potrwa zanim będę zamawiać. xD Powiem wam w sekrecie, że bazy wyklejone brązowym Fimo leżały od czasu poprzednich sukulentów. Tak bardzo prężnie lepię. :'D
Tutaj można je kupić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.
Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.
Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.
Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D