18 lut 2017

Sukulenty kolczyki

Nie mogę doczekać się koncertu Odella, ja tego kolesia uwielbiam. :'D Jeszcze mam w planach zapisać się na tatuaż dzień po koncercie, o ile będzie moja tatuażystka miała wolny termin, a dzień wcześniej jest koncert Postmodern Jukebox, na który też chciałabym się wybrać, bo mam ostatnio zajawkę na nich. Nie wiem jeszcze jak to wyjdzie, ale jak zwykle co będzie to będzie. Nie skupiam się na większym planowaniu, bo to nie ma sensu dla mnie. :) 

Wybrałam sobie na drobną rozgrzewkę sukulenty. Technicznie miałam pokazać je pierwsze, przed pracami na styczniowe wyzwania, ale się jakoś tak nie złożyło i są jako ostatnie. Nie do końca są jak ich żywe odpowiedniki, ale jestem nawet zadowolona z tego jak te maluchy wyglądają. :D 







Miałam nie jeść słodyczy ze względu na cerę, ale w sumie czekolada to owoc, bo w końcu zrobiona jest z kakaowca. xD Poza tym gorzka z Lindta to cudo i jak można w ogóle się jej oprzeć. 
Miłego dnia!
Całuję :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D