17 wrz 2016

Pszczoły na kawałku nieba

Troszkę bardzo nie ogarniam moich uczuć i wiem tylko, że ciągle czuję strach. Bardzo dobrze znam to uczucie, więc tego jednego jestem pewna. Boję się, bo mam dwadzieścia lat, pracuję, będę mieć jeszcze jedną siostrę, przeprowadzam się, chcę podjąć kursy w Warszawie, chcę podróżować, jeździć na koncerty. Ale najchętniej zostawiłabym wszystko jak było - zamknęłabym się w pokoju z książkami i udawała, że nie istnieję. Za szybko wszystko się dzieje. Mam wrażenie, że ktoś mnie uśpił na początku technikum i dopiero teraz chciałby mnie obudzić. Chce żyć, ale nie chcę w ten sposób - jakbym jechała na rollercoasterze. Za szybko, o wiele.

Jeden z sympatyczniejszych naszyjników, jakich zrobiłam w moim ostatnim modelinowym rzucie. Tylko ten mały bąbelek powietrza zakłóca całość, ale bywa. Nic co zrobię nie wychodzi jak powinno. Kwestia ignorowania takich rzeczy, inaczej zwariowałabym. Nadal w bardzo wakacyjnym klimacie. Lubię go nosić, bo jest delikatny, ale można dostrzec z daleka co to jest. :)





Chodzi za mną upieczenie jakiegoś ciasta, zrobienia czegoś do jedzenia, ale takiego wypasionego, nie wiem, może z mleczkiem kokosowym czy coś. Jakoś tak tylko nie mogę się zebrać, żeby wybrać jeden przepis i go zrealizować. :C
Proszę państwa, kupiłam bilet na trybuny, na Green Day. :D Jedzie ktoś też? :)
Miłego dnia!
Całuję :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D