29 kwi 2017

Candy - zakończone

Sprzątałam ostatnio w moich kufrach i wyciągnęłam kilka rzeczy, które są ze mną za długo albo po prostu wiem, że ich nie chcę. Dorzuciłam dwa biżuty tak na zakąskę. :)

Zasady:
 - zgłaszasz chęć i zostawiasz e-mail
 - dodajesz baner na blog lub social media oznaczając mnie (wszędzie jestem Spaloną Artystką) (nieobowiązkowe, ale mile widziane :3)

To tyle. Zgłaszasz się do 13 maja do 23.59 i czekasz cierpliwie do trzech - czterech dni na wyniki. :D

Kliknięcie w obrazek przybliży wam co można znaleźć w paczce. Postaram się dorzucić coś słodkiego lub inną jadalną rzecz. 


Na dzisiaj nic więcej nie mam. Miłego dnia!
Całuję :*

26 kwi 2017

Anatomiczne serca, bo one nigdy się nie znudzą

Marzenia marzeniami, ale muszę znaleźć pracę. Nawet nie wiedziałam, że to nie jest takie proste, jeśli ma się minimalne wymaganie - nie do sklepu na kasę i nie kelnerka. Tomaszów to wieś pod tym względem i tutaj nawet nie trzeba mieć wykształcenia, bo i tak pracy tak szybko nie znajdziesz. xD Założenie własnej firmy w tym momencie jest w kosmosie i zdaje się, że raczej ciężko będzie ją stamtąd zawrócić. :'D

Pamiętam jak pisałam, że więcej serc nie zrobię, ale cóż poradzę na to, że lubię je mieć na sklepie. One jako jedyne nie leżą miesiącami. Planuję zrobić jakieś nieco inne, ale na razie nie wiem jakie konkretnie.
Tutaj jest: http://srebrnaagrafka.pl/sklep/spalonaartystka/produkt/anatomiczne-serce-naszyjnik






Kontynuuję nic nie robienie. Albo dalej będę bawić się akwarelami. Nie wiem jeszcze.
Miłego dnia!
Całuję :*

22 kwi 2017

Kilka zdjęć, które lubię, bo sama zrobiłam

Chyba zostanę sprzątaczką. Nie ma nic przyjemniejszego niż czyszczenie wyjątkowo zadeptanej podłogi, która z każdym ruchem mopa zaczyna lśnić coraz bardziej. Albo mycie okien. Albo układanie ubrań na półkach. Brzmi to zabawnie, ale obok gotowania i tworzenia sprzątanie jest moim ulubionym zajęciem. Każda z tych trzech czynności jest moim sposobem medytacji. Co brzmi jeszcze bardziej zabawnie. :'D

Czwartą rzeczą, którą uwielbiam to fotografia. Mistrzem nie jestem, moje zdjęcia są raczej tylko przyjemne do oglądania, ale sprawia mi to mnóstwo frajdy. Odkrywanie nowych rozwiązań, eksperymenty. Jak mówi breloczek, który wygrałam u Tynki - "Bo fotografia to przygoda". Szkoda trochę, że nie mam gdzie publikować zdjęć dla szerszej widowni. Marzę o robieniu zdjęć do gazet ogrodniczych, ale oni raczej nie gustują w fotografii artystycznej. :C
Jak na razie moje zdjęcia można oglądać tylko w internecie. Na 500px oraz Instagramie. I okazyjnie tutaj. :) 


Mam nadzieję, że wygodnie oglądało się wam zdjęcia złączone w kolaż. Wiadomo, są nieco poprzycinane, ale inaczej nie dało się zachować proporcji nawet jako takich. :)
Miłego dnia!
Całuję :*

19 kwi 2017

Minimalistyczne kolczyki sukulenty idealne na wiosnę

Wyglądam przez okno i mam wrażenie, że jest luty. Nawet jestem w tym samym beznadziejnym stanie co wtedy. Chyba nam się pory roku przesuwają. Jeden plus dzisiejszego dnia to brak opadów i słońce przebijające się dzielnie przez chmury. Troszkę mnie boli, bo zasypało mi magnolie, którym jeszcze zdjęć nie zdążyłam zrobić (jak co roku :V). Wczoraj, w przerwie między opadami wyskoczyłam, ale wiadomo - kwiaty były już lekko zdechłe. Liczę na ładny maj i dużo roślinek w arboretum. :)

Znoooowuuu. Dokładnie takiej reakcji się spodziewam po waszym zobaczeniu co jest tematem dzisiejszego posta. Ale obiecuję, że z nimi jak na razie koniec. Skończyły mi się bazy, a potrwa zanim będę zamawiać. xD Powiem wam w sekrecie, że bazy wyklejone brązowym Fimo leżały od czasu poprzednich sukulentów. Tak bardzo prężnie lepię. :'D
Tutaj można je kupić. 





Pisanie ostatnio sprawia mi drobne trudności, bo ciężko mi jest ułożyć zdania w sensowy ciąg wynikający jeden z drugiego, ale mam nadzieję, że jeśli czytacie to co piszę to nie kole was mocno w oczy. :) 
Miłego dnia!
Całuję :*

15 kwi 2017

Miniaturowy ogródek z sukulentów

Ostatnio siostra ma jakąś manię i piecze słodycze. Z jednej strony spoko, bo inaczej pewnie ciężko byłoby mi spróbować mochi, ale z drugiej moja waga niepokojąco rośnie i cóż, mój organizm nie jest zbyt wdzięczny. :'D Wpadło nam do głowy, że otworzymy sobie cukiernię, ona piecze, ja ozdabiam. Jest niewielka szansa, że wyjdzie. xD

Kolejny sukulent, tym razem jako naszyjnik. Miałam najpierw pomysł, żeby zrobić choker, jako że są dwa oczka, ale nie chciało dobrze leżeć na szyi, więc zawiesiłam go normalnie. Myślałam też, żeby zmienić go na bransoletkę, ale nie jestem ich fanką, więc jakoś tak odruchowo robię naszyjnik. Jakby ktoś reflektował mogę zamienić naszyjnik na bransoletkę. :)






Szczęśliwych świąt! :D 
Miłego dnia!
Całuję :*

12 kwi 2017

Bardzo małe sukulenty jako kolczyki wkrętki

Robię przerwę od zmuszania siebie do robienia czegokolwiek. To uczucie, że powinnam coś robić, bo inaczej marnuję czas jest zbyt nieznośne. Tym bardziej, gdy nic nie mogę poradzić na to, że moje zatoki wyprawiają dzikie harce i jedyne o czym marzę to o wiecznym śnie. Zrobiłabym to czy to, ale nie poradzę, że nie mogę się podnieść z łóżka. Dlatego żadnych więcej wyrzutów sumienia, czytanie Sherlocka też jest pożyteczne. :D

Jestem niefajna, ale musiałam rozbić to co ostatnio zrobiłam na kilka postów, bo raz, że wyszłyby mi tasiemce, dwa, że mogłaby się zrobić za duża przerwa. Nie wiem kiedy mnie znowu zbierze na tworzenie, jestem uzależniona od pogody. Dzisiaj przypadło na pokazanie malutkich sukulentów, mierzą około 1,5cm. Są z gatunku minimalistyczny oraz solidnie wiosennych.   






Ja wracam do książki i ukochanych leków przeciwbólowych.
Miłego dnia!
Całuję! :*

8 kwi 2017

Naszyjniki beadingowe

Jestem troszkę chora. Troszkę bardzo. Dobra, zatoki mi umierają i leżę z parzącą solą na czole, bo nie mogę sobie poradzić. Złośliwie szlag mnie trafił wczoraj, więc jeśli miałam jakąkolwiek minimalną szansę zdążyć wysłać pracę na RS to ta szansa odbiega świńskim truchtem. Chyba, że wyrobię się do dziesiątej w poniedziałek. Mam nadzieję, bo chciałam w tym roku oddać prace na wszystkie dwanaście tematów, co zresztą już wspominałam. 

Dzisiejszą "kolekcję" sponsoruje moja niechęć do rzeczy, które leżą mi w segregatorach dłużej niż pół roku. Lubię sobie czasem wyszydełkować bransoletkę, żeby mieć coś ładnego, prostego i dowolnym kolorze, ale zaczęłam nagminnie gromadzić koraliki. To już nie jest fajne. Dwa opakowania nieruszonych wydałam w wymianie, mam jeszcze trzy w rozmiarze 11/0, które chcę przetestować, a te których miałam po kilka zużyłam jak widać poniżej. Starałam się nie robić wariacji kolorystycznych, bo i w sumie nie miałam z czego, nie szalałam z kolorami przy zamawianiu. I dobrze. Posegregowałam koraliki, żeby do siebie pasowały, a potem kombinowałam wzory, tak żeby zużyć maksymalną ilość koralików. Z racji, że pierwsza nawleczona była ciut za krótka na bransoletkę wymyśliłam sposób na przedłużenie i zmieniłam koncepcje co do finalnego wyglądu. Jeden naszyjnik z koralików był zrobiony z nich cały, ale stwierdziłam, że taka wersja będzie równie ładna i zdecydowanie wygodniejsza. Nie mogłam znaleźć wklejanych końcówek w tak małym rozmiarze, więc wytrzasnęłam z passionroom zaciskane, które zdały się świetnie. 
W ogólnym rozrachunku wyszło to sympatycznie, bardzo casual. :D I jak widać mam ładny rudy na włosach. ;)











Tak wyglądają tła w użyciu - jak dla mnie bomba. Tło marmurowe można zobaczyć w użyciu na moim instagramie. Zapraszam! :D
Miłego dnia!
Całuję :*

5 kwi 2017

DIY - tło do zdjęć z pudełka po pizzy

Wiwat kreatywność! Lista zadań to jedyna rzecz, którą potrzebuję bardziej niż nowych tatuaży. 
Przechodząc do tematu dzisiejszego posta - potrzebowałam fajnego tła do zdjęć na insta i blog - drewno jest spoko, ale nie do wszystkiego pasuje. Internet jest pełen tego typu DIY, ale chciałam pokazać mój poziom kombinatorstwa i sprzeciwu względem marnowania rzeczy. xD

Potrzeba: 
 - pudełka po pizzy (ten element można zastąpić dowolną sztywną podkładką, która pasuje wymiarami i macie ją pod ręką)
 - okleina w jakimś fajnym wzorze - u mnie to dwa rodzaje betonu oraz marmur
 - opcjonalnie nożyczki i taśma klejąca

Co zrobiłam: 
 Pudełko po pizzy rozmontowałam, żeby było płaskie. Następnie skleiłam rogi, aby się układały sensownie i nie przeszkadzały przy klejeniu. Wszystko docisnęłam na kilkadziesiąt minut, aby rozpłaszczyć. Na koniec użyłam okleiny według instrukcji na tylnej części. To było najtrudniejsze, bo przyklejenie tego równo i bez pęcherzy było upierdliwe. Schrzaniłam tylko marmur na szczęście, betony przyczepiłam idealnie. :) 
Jak to w praktyce działa pokażę już w sobotę wraz z nowymi naszyjnikami. :D

Koszt tej zabawy - (pizzy nie wliczam) 15zł za okleinę i jej przesyłkę, bo kupowałam z allegro. Można taniej, przejść się po budowlanym i kupić, bo cena z metra ta sama, ale u mnie akurat nie mieli tego co chciałam. 







Nie jestem najlepsza w tworzeniu DIY, ale staram się. Może kiedyś opanuję to. :P Tak czy siak - miło mi było ruszyć mózgownicą, żeby stworzyć te tła. ;)
Miłego dnia!
Całuję :*

1 kwi 2017

Uroczy mopsik do torebki

Mam taki pomysł, żeby nieco zmienić styl rzeczy, które tworzę. Znaczy, nie żebym miała jakiś konkretny, bo robię w trzy światy i właśnie chcę spróbować konkretnie jednego. Jak na razie waham się między secesją, a minimalizmem, gdzie jedno od drugiego jest stylistycznie oddalone prawie o lata świetlne. Muszę po prostu stworzyć plan i spróbować co mi z tego wyjdzie. :)

Mopsa stworzyłam jak prezent do wielkanocnej wymiany w grupie Jasamek. Wstawiam go, bo i tak nie wiemy kto kogo ma, więc niespodzianka nie zostanie zepsuta. Oby. xD Miałam hiper-ambitne plany na realistycznego psa, może nie akurat tę rasę, ale byłam nieco sfrustrowana, bo nic mi nie wychodziło. Żeby w paczce nie było rzeczy tylko zrobionych dawno temu to przełamałam się i zrobiłam uroczą wersję. Mops to najłatwiejsza rasa do prostych miniaturek. Nie jest to wysoki poziom, ale jestem zadowolona. Jest uroczy jak powinien być. :D  







Lecę teraz sprawdzić czy moje rowery są nadal sprawne po zimie, bo pilnie potrzebuję wycieczki. 
Miłego dnia!
Całuję :*