31 lip 2015

Wyzwanie rysownicze u Catastrophe Waitress #12

Wiecie, nie mam o czym pisać, bo totalnie nic u mnie się nie dzieje. Wstaję rano, robię listę rzeczy do wykonania, odhaczam po kolei co mi się udało, a wieczorem albo wyjdę z kumpelą albo z mamą pojeżdżę na rowerze. I tak mija mi ten tydzień. I poprzedni też prawie mi tak minął. I kolejny pewnie też tak minie. Jestem jedną praktycznie jedną nogą w klasie maturalnej, ostatni zawodowy egzamin w styczniu albo lutym. Ta radość. :V

I kolejny miesiąc wyzwania za mną. Ostatni rysunek wykonałam już  w zeszłym tygodniu, ale tradycyjnie podsumowanie dopiero ostatniego dnia miesiąca. To mój jedenasty miesiąc z Catastrophe Waitress. I nadal was zachęcam do wzięcia udziału, bo rysowanie naprawdę jest stymulujące. Nawet jak coś nie wychodzi. :D Jak na przykład rysunek zawartości mojej plażowej torby. Zazwyczaj na plażę nad zalewem zabieram jedynie książkę, ale uzupełniłam rysunek o to co powinnam mieć ze sobą. :) Trochę mi nie wyszło, ale za to z reszty rysunków jestem zadowolona. 
Przez tydzień byłam w pięknym miejscu. Niemieckiej wsi. Wszędzie dookoła góry i pola oraz winnice. I tylko to motto skojarzyło mi się z tegorocznymi wakacjami. Tam naprawdę pachniało przepięknie. 
Aparat fotograficzny robiłam od linijki, bo mam manię jeśli chodzi o proste linie. Żeby nie wyglądał za bardzo zwyczajnie dorzuciłam odbicia na soczewce. Bardzo polubiłam się z akwarelami, ale nie za bardzo potrafię się nimi posłużyć i póki co tworzę li i jedynie barwne plamy. xD
Zrobiłam białą mimozę z rudymi włosami i piegami. Stwierdziłam, że nie będę jej całej kolorować. Te szczegóły, które są, są wystarczające. :) 
Chyba idzie mi coraz lepiej, ale roczne podsumowanie zrobię sobie pod koniec sierpnia, gdy wybije mi rok z katastroficznym wyzwaniem. :D







Złożyłam też już zamówienie w ramach współpracy. Teraz będę czekać te parę tygodni na przesyłkę, a was czeka post z przedstawieniem tych rzeczy. Pokażę się od strony modelki. xD Mam nadzieję, że wam oczu nie powypala. :3 
Wracam do odhaczania listy, a wam miłego dnia! 
Całuję ;*

29 lip 2015

Woda, blask, tajemnica

Jak dobrze, że zjadłam porządne śniadanie i chociaż nie burczy mi w brzuchu. Fakt, że zgubiłam pędzelek, który jest bardzo cholernie potrzebny wystarczająco mnie denerwuje. Mam miliony wielkich i grubych pędzli, ale tylko jeden cieniutki. Oczywiście musiało go gdzieś wciągnąć. Nawet nie wiecie jakie to frustrujące. Aż z nerwów idę spróbować soloną czekoladę. :V

Kolejna praca na kolejne wyzwanie. Coś mi się wydaje, że lepiej pracuje mi się pod czyjeś dyktando niż jak sama mam wymyślać sobie temat pracy, którą chcę zrobić. xD  Znacie jakieś grupy wyzwaniowe? Przydały by mi się. 

Tematem była woda, blask, tajemnica. Zaprezentowane przykładowe prace nieco zmąciły mi pomysł, ale ostateczny efekt zadowala mnie. No, może jakbym nie rzuciła tym czarnym to by było o wiele lepiej, ale w życiu trzeba testować. Wiem, że błyszczące pudry nie lubią się z czarnym, bo, cóż, ściera się je przy ścieraniu farby. :C 
Teraz wytłumaczenie. Woda - błękitna przeźroczysta modelina i wzory przypominające podwodne zielsko. Blask - srebrny kaboszon mający imitować księżyc. Tajemnica - dom na skale pośrodku morza. W całości obrazka był w wodzie, ale źle wykadrowałam. Nie szkodzi, modelina robi za morze. :D
Pracę zgłaszam na wyzwanie w Modelina Moje Hobby.









Przydałaby mi się modelka albo duże lustro na ścianie, żeby łatwiej było mi robić zdjęcia na sobie. Niestety jak na razie muszę sobie radzić lusterkiem w łapie i poruszaniem wyświetlacza w aparacie. Tyle, że chociaż ostrość jest tam gdzie trzeba. 
Miłego dnia! 
I z bólem wątroby przypominam o klikaniu. Jak poklikacie możecie sobie żądać ode mnie czego sobie żywnie chcecie. xD
Całuję ;*

27 lip 2015

Mały trzmiel na trawniku

Piszę nieco w pośpiechu, bo zaraz jadę odwieźć siostrę do koleżanki, a potem nie wiem o której się zjawię z powrotem, bo do kumpeli się wybieram. Ogólnie lubię ruszać się z domu, ale zawsze w ostatniej chwili jest najwięcej do zrobienia. Zadziwiające. xD O! Słyszę, że mama odgrzewa sajgonki, więc mam jeszcze z jakieś dziesięć minut. C:

Postanowiłam po raz drugi wziąć udział w wyzwaniu na Kreatywnym Kufrze. Postawiłam na odwzorowanie owada, chociaż chodziło mi po głowie zrobienie czegoś fantazyjnego. Niestety brakło mi inwencji twórczej. Zdarza się. :) 
Jak na zdjęcia robione w dwie minuty nie jest źle. Widzę różnicę w jakości przy zdjęciach w RAW, a JPG i zdecydowanie zostaję przy RAW'ach. Trochę więcej roboty, dużo lepsza jakość. :D




 

Także pracę zgłaszam na wyzwanie, a z wami do zobaczenia pojutrze! :D
Miłego dnia!
Całuję ;*

Wishlist Dresslink

Wiem, że takie posty szalenie was nie ciekawią, ale już tak w życiu bywa, że nie zawsze jest jak by się chciało. ;) Gdy napisała do mnie Zofia z Dresslink byłam szalenie zaskoczona, bo bądź co bądź do blogerki modowej daleko mi jak do Plutona, ale zgodziłam się na współpracę. :) Nie macie się co obawiać, nie zamierzam porzucić tworzenia biżuterii na rzecz ubrań. A nawet powiem wam, że właśnie kończę bardzo fajną partię modelinowych tworów, które już niedługo się tu pojawią. :D 
Wracając do sklepu. Jako, że znacie trochę moje upodobania muzyczne i charakter chciałabym wam przybliżyć jakbym się ubierała, gdybym zamiast na półfabrykaty wydawała hajs na ciuchy. :D Zaskakujące jest, że w dziale z akcesoriami znalazłam coś do modeliny. Mianowicie foremkę róży. Upolowałam też moje ulubione narzędzie kulkowe, które również służy mi za wałek, a w standardzie jest jako narzędzie do manikure. Trzy w jednym. C: Są tam też bardzo fajne plastikowe pojemniczki, które z miłością przygarnę, bo szlag mnie trafia jak mam szukać półfabrykatów po woreczkach strunowych. :V
 Także tego. Klikać. :P


http://dresslink.com/?utm_source=blog&utm_medium=cpc&utm_campaign=Zofia452


Klik | Klik | Klik



Oczywiście żebram o kliknięcia, bo bez tego ani rusz.
Jeszcze dzisiaj popołudniu nowy post z modeliną. :D
Miłego dnia! 
Całuję ;*

24 lip 2015

Kryształ górski w trochę lepszej odsłonie

Zrobiło się bardzo przyjemnie w domu. Wiatr sobie hula po pokojach, a słońce nie oślepia. Na dworze jest nieco może za duszno, o czym się przekonałam, gdy wybrałam się wczoraj na rower, ale nie szkodzi. Bardzo mi się podoba jak jest. Wreszcie coś mi się chce, co patrząc na ostatnie pół miesiąca jest zaskakujące. Lista rzeczy do zrobienia powoli w końcu maleje, a  ja nareszcie czuję, że nie marnuję czasu! Piękne uczucie, każdemu polecam. :D 

Naszyjnik miał swoją wersję pierwszą, którą zrobiłam cztery miesiące temu. Jak wtedy pisałam chcę nosić ten kamień na szyi, ale poprzednie "wiązanie", jak to ujmę, było raczej zbyt liche, ponieważ kamień swoje waży. Teraz jest zasadniczo lepiej, bo ciężar nieco się rozkłada, ale nadal nie jest najlepiej. Cóż, mam tylko nadzieję, że jakby ten kryształ spadł z dużej wysokości to on się nie uszkodzi. xD 
Dla ciekawych - kamień kupiłam w Korallo. :D




Mam nadzieję, że korzystacie z wolne w pełni i nie dajecie się pogodzie. :D
Nie hejtujecie jak coś, zgodziłam się na współpracę z Dresslink. :D A wiecie dlaczego? Bo mają cosplayowe peruki. xD Jak jest szansa zamiast kupować to dostać to ja chętnie. xD
Miłego dnia!
Całuję ;*

21 lip 2015

Zuza przedstawia...

... Elizabeth Gadd

Zacznę od tego, że nadal regeneruję się po podróży autokarem. Praktycznie całą drogę nie było przystanków, więc nogi bolą mnie tragicznie. Jak tylko słońce trochę wyjrzy muszę skoczyć na rower, żeby się nieco rozprostować. Uruchomcie wyobraźnie - 18 godzin z podkulonymi nogami. W sumie kark też ma nie najlepiej. Szkoda, że nie mam kołnierza ortopedycznego. :V Biżuteria chwilowo mi się skończyła. Jak tylko trochę odsapnę przysiądę do modeliny, bo górskie widoki są bardzo inspirujące. :D

Na Elizabeth nawet nie wiem jak trafiłam, ale się wkręciłam. Uwielbiam światło w jej pracach, kolorystykę oraz fakt, że to bardziej krajobrazy niż portrety.
Mam ostatnio słabość do takich zdjęć i ciągle szukam nowych. Coraz bardziej wkręcam się z fotografię, nie panuję już nad ilością przejrzanych stron na 500px czy Vogue. Ale nie ma obawy, dzielenie czasu na fotografię i biżuterię to mój priorytet. :)


 



Opędzając się od małych, czarnych robali znikam pod kocykiem odsypiać. Potem czeka mnie uzupełnienie zapasów półfabrykatów, a na to trzeba dużo siły. xD
Miłego dnia!
Całuję ;* 

18 lip 2015

Trzy kamyczki

Tydzień jest zdecydowanie za krótki i za szybko mija. To zbrodnia! Szkoda, że wszystkie Zmieniacze Czasu zostały zniszczone, bo bym jakiś podpieprzyła. Tyle miejsc do zwiedzenia, a tak mało czasu. Płaczę. ;_; Chociaż to i tak miły przerywnik między tygodniem siedzenia w domu przed kompem, a tygodniem siedzenia w domu z książką. Jak to mówią, lepszy rydz niż nic. W końcu mogłam znów siedzieć w domu jak rok temu. A nie. W Warszawie byłam przez tydzień. Hm, czyżby moje wakacyjne wyjazdy już na zawsze miały pozostać tygodniowe? :V Tego się chwilowo nie dowiemy. 

Według opisu w sklepie, w którym kupowałam te kamyczki to są kryształy górskie z inkluzjami. Tak wiem, kryształ górski tu, kryształ górski tam. Co ja poradzę, że wyglądają fajnie? :') Dostało im się trochę drucika, splotłam je i stwierdziłam, że porażają minimalizmem. I tak ma być. 



Miłego dnia!
Całuję ;*

17 lip 2015

Inspiracje #43 - niebieski

Chłonę widoki jak gąbka. Kocham nowe miejsca i nowe sytuacje, mimo że zawsze się okropnie stresuję. Moja dziwna cecha - choćby to była jakaś głupota - złożenie papierów o dowód - stresuję się jakby od tego zależało moje życie. Cóż, uczę się przebywać ze sobą i moimi cechami. Na razie ciągle do przodu. :D Wracając do widoków. Wolę morze i zapach jodu w powietrzu, ale lekko górski klimat wcale nie jest gorszy (pomimo braku dużej ilości wody). Jeszcze trochę i braknie mi miejsca na kartach pamięci, ale na szczęście tata ma laptopa i dowolnie mogę sobie go zawalać. Niestety nie jestem najlepsza w robieniu zdjęć praktycznie w biegu i zrezygnowałam z totalnego manualu na rzecz preselekcji przesłony. Tyle mi wystarcza, żeby panować nad tym co robię. :D

Wszystko sobie ładnie planuję i dzisiaj mi wypada pokazać kolejne inspiracje - występuję niebieski i jego odcienie. Uwielbiam ten kolor. Uspokaja mnie, koi nerwy, przypomina ocean oraz niebo w słoneczny dzień. Jakbym mogła non stop otaczała się niebieskimi przedmiotami, ale niestety tak się nie dzieje. W przyszłości mam zamiar nawet dom mieć pomalowany na błękit. :3

Więcej niebieskości na pitnereście. <-- 


Mint tea  . . . pomegranate salad . . . a roof top terrace . . . the late afternoon sun . . . Morrocco 

“With Synchronicity, all the resources we need are made available to us at the precise moment that is appropriate. The people who come into our lives are the ones we need at that moment in time. Everything is perfect. We only need to recognize this to tune into the flow. Everything happens for a Reason and Every Experience is a Learning Experience.” - Alex Chua _____________________________ repinned by Loving With Joy

 There's a particular intensity in this Greek blue that is so tangible

 I love this, too, but again with a little more color. Or just these flowers with another bottle that has red, pink, or sand and beach grass.

 "But under the fur, whatever the color it may be, still lies, essentially unchanged, one of nature's free souls." --Eric Gurney

 Random Inspiration #38 | Architecture, Cars, Girls, Style & Gear

Capture your fairytale... |Capture your fairytale…

Gdziekolwiek jesteście, cokolwiek robicie, jeśli macie ochotę zajrzyjcie - TUMBLR. Nic mojego, tylko zbiór kojących obrazków. ;)
Miłego dnia!
Całuję ;*

16 lip 2015

Przypinka MCR

Po przejściu z soczewkami nadal oczy mają różne wąty do mnie jak je przemęczę za bardzo i czy wiatr, czy słońce łzawią mi. Ale nie martwcie się, wiem jak na to zaradzać, tylko oczywiście zapominam. Krople do oczu siedzą grzecznie w kosmetyczce i tylko czekają jak je w końcu użyję. Jak na razie jestem mistrzem w robieniu zdjęć z załzawionymi oczami. xD
Zauważyłam jedną rzecz. Coraz rzadziej widuję na blogerze moje "znajome", czyli osoby, które niedługo po mnie zaczęły blogować. Znikają, czy może wchodzą w życie, nie wiem. Szkoda, bo do bardzo wielu osób się przywiązałam, ale jestem piekielnie nieśmiała i poza blogiem nie pogadam. Przy okazji, zbliżają się czwarte urodziny bloga, więc jak tylko wrócę z tych moich zagranicznych wojaży pomyślę nad jakimiś nagrodami dla wszystkich i dla tych, którzy są tu najaktywniejsi może, albo są najdłużej. Jeszcze nie wiem, ciągle myślę. ;)

Jeśli ktoś jest tu od niedawna to właśnie dla niego daję krótką retrospekcję i objaśnienia. MCR, czyli My Chemical Romance. Zespół, który mi towarzyszy od początku tworzenia i wywołuje skrajne emocje - aktualnie raczej te negatywne, typu smutek czy inny żal. Zespół po dwunastu latach zakończył działania, a ja nadal ich kocham.
Oczywista oczywistość w związku z tym, żeby co jakiś czas odświeżyć motyw biżuterii MCR-owej. Nie wychodzi mi to coraz lepiej, bo jakoś tak nie potrafię tej mojej miłości do zespołu przeładować w pracę, ale mój piórnik ma jeszcze sporo miejsca i przypinkę zaakceptuje. :D



Chyba zapomniałam zapytać. Czy podoba wam się takie tło zdjęć? Czyli biało na środku i trochę drewna wokół? Nie są za jasne zdjęcia, kadr jest ok? Litości, odpowiedzcie. :V
Miejcie wspaniałe popołudnie! 
Całuję ;*

14 lip 2015

Kącik książkowy - Agatha Christie "Zbrodnia na festynie"



Jestem zmęczona obłędnie, więc rzucam wam coś do poczytania, a sama udaję się pod prysznic.

Okładka książki Zbrodnia na festynie 

"Jutro będzie tu wielki festyn, a jedną z atrakcji ma być Polowanie na Mordercę. Będzie oczywiście Ofiara. Tropy. I Podejrzani. Takie klasyczne typy, wie pan: Wamp, Szantażysta, Młodzi Kochankowie, Posępny Lokaj i tak dalej. Po zapłaceniu pół korony za wstęp ogląda się pierwszy Trop, a potem trzeba znaleźć Ofiarę, Narzędzie Zbrodni oraz powiedzieć, kto jest Sprawcą i wskazać Motyw . Słynący z niekonwencjonalnych pomysłów państwo Stubbs postanawiają zadziwić wszystkich niezwykłą rozrywką przygotowaną z okazji wielkiego festynu organizowanego na terenie ich posiadłości. Atrakcją, o przygotowanie której proszą znaną autorkę powieści kryminalnych, Ariadnę Oliver, ma być zabawa w Polowanie na Mordercę. Pani Oliver spełnia kaprys Sir George'a i Lady Stubbsów, lecz gdy do rozpoczęcia festynu pozostają tylko godziny, tknięta złym przeczuciem postanawia zaprosić Herkulesa Poirota. Na wszelki wypadek..." źródło

Jak już z pewnością zdążyliście się domyślić jestem fanką kryminałów - pożywki dla myślenia i kreatywności. Może nie siłą rzeczy, ale pewnym następstwem po zapoznaniu się z polską królową kryminałów - Joanną Chmielewską, musiałam przeczytać książkę Christie. To było dawno temu. Aktualnie nadal nie przeczytałam wszystkich i naprawdę ciężko było mi wybrać, którą polecić, więc wzięłam tę, którą aktualnie czytam. A było to coś idealnie w letnim klimacie - "Zbrodnia na festynie". 
Do samego końca nie wiadomo kto zabił i dlaczego, ale gdy się już pozna sprawcę człowiek zdaje sobie sprawę, że wszystkie wskazówki miał jak na talerzu i spokojnie sam mógł odgadnąć kto to zrobił. Niestety nie należę do najbystrzejszych osób i do samego rozwiązania byłam pewna, że ktoś inny to zrobił. Cóż, przynajmniej przy większej ilości tych książek zacznę się może rozwijać pod względem spostrzegawczości i myślenia. ;) 
 Dla ciekawych - nie, nie tylko kryminałami żyję, detektywistyczne i przygodowe są mi nie obce. :P

Tyle na dziś. 
Miłego popołudnia!
Całuję ;* 

12 lip 2015

Odpicuj sobie bloga! - wyśrodkowywanie napisów + darmowe szablony na blogger

Bywa tak, że nie chcę mi się już przemycać wam mojego życia i dzisiaj właśnie jest taki dzień. Zapraszam więc do zapoznania się z postem i podzieleniem się uwag odnoście moich porad. Może chcecie coś się dowiedzieć? A może jakieś specjalne życzenia odnoście szablonów? ;)

Poprzedni post z tej serii.


Kody dokładnie kopiujecie do projektanta. Jeśli ma się podstawy html można spokojnie wyśrodkować każdy tekst jaki się chce. ;)
Dorzucam selektory z  Tajemniczego Ogrodu. Kopiując znacznik z kropką, a następnie dodając tekst w {...} wyśrodkowujemy sobie dowolny tekst. Jeśli nie chce się wczytać polecam przed ostatnim nawiasem wcisnąć enter. :D
wyśrodkowanie tytułu posta 

h3.post-title {text-align: center;}

wyśrodkowanie daty

.date-header {
text-align:center;
}

wyśrodkowywanie tekstu w paskach

.PageList {text-align:center !important;}
.PageList li {display:inline !important; float:none !important;}

wyśrodkowanie w stopce

.post-footer-line-1 {text-align: center;}

Jak obiecałam dorzucam dwa darmowe szablony. Warunek jeden - nie usuwacie z podpisu w stopce odnośnika do mojej strony. To chyba uczciwe, co nie. :D





Gdyby były jakieś problemy z szablonami nie krępujcie się - spalona.artystka@wp.pl i dopiszcie "szablon ..." :D

10 lip 2015

Ośmiornica z odmętów oceanu

No dobra, to dzisiaj zaczyna się stresik. Muszę spakować się na jutro, czyli czeka mnie wywalenie całej szafy na podłogę oraz przejrzenie wszystkich kosmetyków. Z chęcią też wzięłabym ze sobą soczewki, ale jak miałabym się użerać z ich zakładaniem i zdejmowaniem to ja dziękuję. Przeżyję bez okularów przeciwsłonecznych. :X Myśl, że będę musiała przetrwać 18 godzin jazdy autokarem wywołuje we mnie bunt. Ani nóg wyprostować porządnie, ani do snu się jakoś ułożyć. Ugh, dam radę. Na szczęście w Polskich Busach jest wi-fi. Alleluja! :D Czyli z pewnością będę raportować na snapie co się u mnie dzieje. (snap - actionkitty)  
Oł, no tak. Nie napisałam. Wyjeżdżam na tydzień do Niemiec, konkretnie do Nadrenii- Palatynat. Nie pamiętam dokładnej nazwy miasta w tym związku. Posty mam częściowo zaplanowane, ale o ile wiem tata ma internet u siebie i laptopa też, więc bez problemu będę mogła pisać, gdy już wrócę ze szwendania się po okolicy. Cieszę się, że chociaż na tak krótko wydostanę się z domu. Po powrocie liczę, że będę pełna energii. :D

Poprzednia ośmiorniczka znalazła szczęśliwą (mam nadzieję) właścicielkę, więc w przypływie ciepłych uczuć do morskich stworzeń zrobiłam drugą, bardziej poplątaną i w zupełnie genialnym odcieniu niebieskiego. Dorzuciłam takie jakby cyrkonie, które nie wiem skąd mi się w pudełku wzięły, ale przydały się jako oczy idealnie.  :3 Jak znajdę chwilę znajdzie się ona w moim butiku na Dawandzie. :D




Jak na razie bajo i miłego weekendu! :D
Całuję ;*

8 lip 2015

Kryształ górski

Liczenie dni od rozpoczęcia wakacji nie jest dobrym pomysłem, bo nagle się dostaje kociokwiku, że już tyle dni się zmarnowało. A w szczególności ja dostaję, bo miałam bardzo ambitny plan aktywnych wakacji od początku do końca. Niestety jakoś to tak wszystko szybko ucieka i jak do tej pory jedyne co zrobiłam to wianek, który nie wyszedł. Próbowałam zrobić bransoletkę, którą pokazałam jako mój CraftMonday, ale niestety za bardzo się irytowałam, żeby mi wyszła, wczoraj cały dzień byłam na mieście, a dzisiaj mam soczewki na oczach i jestem jeszcze bardziej podenerwowana, bo nie mogę ich zdjąć i zasadniczo tylko siedzę, wgapiam się w przestrzeń i gęsto mrugam. :X

Dostałam solidnego kręćka na punkcie moich zodiakalnych kamieni oraz mocy kamieni ogólnie. Zawsze miałam lekkiego świra na ich punkcie, ale ostatnio to obłęd. xD Zaczęło się od szukania pierścionka z kamieniem księżycowym, aż w końcu zostałam zmuszona do wycofania się z pomysłu. Pierścionek mam zwykły, kamień księżycowy czeka na przerobienie na coś. :D Czytałam też strasznie dużo na temat mocy kamieni i czakr, i ogólnie jeszcze trochę, a zacznę odprawiać czary. Ale kręci mnie to równie mocno co tworzenie. xD

Mam porządne wątpliwości co do prawdziwości tego "kryształu górskiego", ale nie mogłam się oprzeć, bo wygląda tak delikatnie i pięknie. Z początku miałam pomysł osadzenia go w jednym z moich projektów, ale stwierdziłam, że sam wygląda wystarczająco dobrze. :) Zapięcie zmienię, bo w ten sposób ciężko zapiąć i jest dostosowane tylko do mojej chudej łapy, ale też nie do końca, bo jak jest gorąco to już się nie da zapiąć. xD




Idę dalej mrugać intensywnie i pozastanawiać się nad sobą. :V
Przypominam o fotograficznym wyzwaniu. Baner odsyłający macie obok na pasku. :D
Miłego dnia!
Całuję ;*

6 lip 2015

Poznaj mnie! - Catastrophe Waitress

*Wdech**wydech*, mój borze iglasty, zaraz się uduszę. Wiecie, ja uwielbiam upały, bo tylko wtedy nie marzną mi kończyny, ale aktualnie to przesada. Modeliny nie mam jak ruszyć, bo się rozpływa, a wena jest. ;_; I co ja mam zrobić? Liczę na chwilowe ochłodzenie czym prędzej, bo inaczej zacznę szaleć. Zresztą, nie mam też jak na rowerze jeździć ani nad wodę się wybrać, bo praży jak popcorn w mikrofali.

Dla ciekawych mojej fryzury - jedno zdjęcie jest na instagramie, jedno z boku bloga. Są jeszcze tu, tu oraz na moim prywatnym facebook'u. Byłam tak szalona i tak mi się nudziło, że zrobiłam sobie sesję. Miło się tworzy autoportrety, tylko trochę się trzeba nalatać. xD

Miałam małą obsuwę z tym postem, ale tak jest jak się przypomina o nim w ostatniej chwili. Zakup kalendarza objawia się coraz bardziej jako zbawienie. xD

W dzisiejszym odcinku -


                                 -  dowiemy się nieco o Catastrophe Waitress. Jestem z nią od roku (jak to brzmi) i uważam, że zdecydowanie jest warta bliższego poznania. :D
O mnie
Mam na imię Dorota. Mieszkam w Bytomiu, ale pracuję i większość wolnego czasu spędzam w Katowicach. Z wykształcenia jestem tłumaczka języka angielskiego i francuskiego – na razie pracuję w dużej francuskiej korporacji, ale kiedyś zostanę freelancerką. Taki jest plan. Od ponad dwóch lat jestem też blogerką.
Jak zaczęłam blogować 
Mój obecny blog, Catastrophe Waitress, nie powstał z dnia na dzień. Dojrzewałam do niego po trochu. Zaczęło się od bardzo prywatnego bloga, który założyłam tuż przed wyjazdem na Erasmusa do Brukseli. Podobny blog założył też wtedy mój chłopak i chodziło o to, żeby każde z nas wrzucało codziennie co najmniej jedno zdjęcie “dokumentujące" ten dzień. Ot, taki sposób na półroczną rozłąkę. Codzienne aktualizacje bloga tak mnie wkręciły, że dość szybko postanowiłam założyć kolejnego, już pod nazwą Catastrophe Waitress (zaczerpniętą z jednej z moich ulubionych piosenek). Nie był to jednak blog, który prowadzę teraz – tamten dotyczył tylko i wyłącznie sztuki i był w całości po angielsku. Jego popularność rosła w całkiem niezłym tempie, ale ja szybko nabrałam ochoty na coś więcej. Chciałam móc pisać o wszystkim, co mnie interesuje… a jest tego sporo ! Zaczęłam więc wszystko od nowa – tym razem z kilkoma kategoriami, po polsku i na Bloggerze. Z poprzedniego bloga właściwie zrezygnowałam… choć nie do końca. Jego “kontynuacją" jest mój najstarszy cykl postów zatytułowany Poniedziałkowy Artysta!
Dlaczego lubię blogować 
Podoba mi się to, że w każdej chwili mogę się z kimś podzielić swoim ostatnim ‘odkryciem’, opinią na temat niedawno przeczytanej książki, czy po prostu udanymi zdjęciami z jakiegoś wypadu. Jeszcze fajniej jest, gdy pojawiają się komentarze i okazuje się, że to, co wrzuciłam zainteresowało więcej osób. Innym ważnym powodem, dla którego bloguję jest to, że niesamowicie motywuje mnie on do działania i ogólnie rzecz biorąc do kreatywniejszego stylu życia. Dzięki pisaniu postów i blogowym wyzwaniom, więcej rysuję, fotografuję i uczę się nowych rzeczy. Myślę, że bez blogowania, moje życie byłoby po prostu dużo mniej ciekawe.
Co mnie inspiruje
Tematyka mojego bloga jest bardzo szeroka i dlatego też inspiruje mnie million różnych rzeczy. Lubię poznawać nowych artystów, przeglądać ich portfolio w internecie i słuchać muzyki. Poznawanie nowej muzyki albo wracanie do czegoś, czego już bardzo długo nie słuchałam, często kończy się nagłym przypływem inspiracji. Polecam tę metodę!
Słabsze momenty i jak sobie z nimi radzę
Moje najsłabsze momenty i najdłuższe przerwy w blogowaniu najczęściej wynikają z tego, że jestem uparta i mam skłonności do perfekcjonizmu (przez pozostałą część czasu jest to pospolity leń ;) ). Moim problemem nigdy nie jest sam pomysł - pomysłów na bloga i posty mam całe mnóstwo! Problem w tym, że najczęściej od razu dokładnie sobie wyobrażam, jak ma wyglądać ich realizacja i wtedy robi się trudniej. To takie negatywne skutki spędzania czasu w internecie - naoglądasz się profesjonalnie wykonanych fotografii, grafik czy tekstów i wmawiasz sobie, że Twoje nie mogą być przecież gorsze. Pod taką presją ciężko jest się zabrać do pracy, a jeszcze trudniej jest być zadowoloną z efektów końcowych, jeśli wyszło choć trochę inaczej niż “miało być”. Niestety, nie mam jednego sprawdzonego sposobu, żeby sobie z tym poradzić. Czasem po prostu zmuszam się do pracy, a czasem wręcz przeciwnie, daję sobie trochę czasu, żeby odpuścić i nabrać dystansu. Miałam już takie sytuacje, że bardzo nie podobało mi się to, co napisałam czy narysowałam, ale gdy wróciłam do tego po paru dniach, przyszło mi do głowy parę bardzo prostych poprawek i było po problemie. Zabrzmię banalnie, ale najważniejsze to próbować i się nie poddawać! :)
Mam nadzieję, że was zaciekawiła i że zapoznacie się bliżej z Dorotą. :D 
Na dzisiaj to tyle. Miłego roztapiania się! ;)
Całuję ;*

4 lip 2015

Słoń chyba afrykański

Wczoraj, po przeczytaniu posta u Qrkoko na temat sprzedaży rękodzieła przysiadłam na moment i zastanowiłam się jak to jest ze mną. I doszłam do takich wniosków: jako rękodzielniczy przedszkolak, jak zaczęłam sprzedawać biżuterię była myśl - żeby chociaż na półfabrykaty mieć. Nie powiem, że jestem szczęśliwa z takiego myślenia, ale teraz jest nieco inaczej. Aktualnie - co może wydawać się śmieszne - sprzedaję, bo chcę kogoś uszczęśliwić biżuterią. Ja zawsze się cieszę jak otrzymam ciekawie zapakowaną paczkę i dlatego też zaczęłam - niestety - od niedawna dopiero pakować paczuszki bardziej reprezentatywnie. Brakuje mi tylko karteczek z podziękowaniem za zakup, ale w domowych warunkach nie wychodzą mi. :V Chcę się dzielić biżuterią, ale nie zbankrutować, bo na obecną chwilę to jedyny mój zarobek, dlatego też nie rozdrabniam się po wszystkich akcjach charytatywnych, tylko tych, które wiem że na pewno pieniądze dostaną się potrzebującym. Tworzę, bo czuję taką potrzebę. Sprzedaję, bo chcę dać innym fragment siebie i radość z posiadania czegoś oryginalnego. :D

Zanim pokażę nowe, bardziej mroczne twory muszę się pozbyć z wersji roboczych tych jeszcze z połowy czerwca. Tym razem występuje słoń. Zoologiem nie jestem, więc nie jestem w stanie zakwalifikować go jakiegoś konkretnego gatunku, ale pi razy drzwi określiłam go afrykańskim. Babrałam się w szczegółach, które bardzo ciężko dostrzec na zdjęciach. Ozłociłam go i jego tło, żeby wyglądał nieco ciekawiej. :)




Hah, róż z włosów powoli się zmywa, a ja nie mam selfki w nich. Pora uruchomić pilocik i walnąć parę samojebek. xD
Miłego dnia!
Całuję ;*