10 cze 2017

Pierścionek z pastelową piwonią

To się udało pogodzie mnie wkurzyć. Miałam zamiar zrobić sobie przyjemną wycieczkę rowerową, bo moje kości się trochę zastały, a wieje tak, że prędzej wywiało by mnie niżbym z podwórka wyjechała. Zamiast więc miłej przejażdżki muszę sobie zrobić partię rozciągających ćwiczeń. Z przebywania na świeżym powietrzu pozostaje mi otworzenie okien. Może jutro wstanę wcześniej i się przejadę. :) 

Technicznie to trzeci pierścionek, który ostatnio zrobiłam, ale zapomniałam o drugim. Poziomem wykonania się nie różnią, więc nie ma szkody w pokazaniu ich nie po kolei. Przy okazji można powiedzieć, że pierścionek jest do kompletu naszyjnikowi, chociaż to pierścionek był wykonany pierwszy, żeby przetestować jak robi się kwiat. Żałuję bardzo, bo jest minimalnie na mnie za duży, a mogłabym go spokojnie nosić. :C  




Wracam do rysowania. Staram się nie przerywać tego, bo to jedyne co ostatnio nie wymaga weny twórczej. 
Miłego dnia!
Całuję :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D