3 cze 2017

Milin amerykański jako naszyjnik

Nie wyspałam się i czuję się jakbym pod pociąg wpadła. Dodatkowo postanowiłam wreszcie zabrać się porządnie za wystawianie ofert. Musiałam powtórzyć wszystkie zdjęcia i tym razem posłuchałam siebie z przeszłości i robię to na raty. :'D Zajmie mi to pewnie jeszcze ze trzy, cztery dni, ale lepsze to niż zawalenie się wszystkim po uszy. Na dzisiejszy dzień te dziesięć ofert wystawionych jest wystarczające. :V Chyba tak w ogóle zrobię album z wszystkimi pracami jakie do tej pory zrobiłam, żeby można było sobie obejrzeć bez przedzierania się przez fejsa czy bloga. 

Ten naszyjnik jest tym, o którym wspominałam wam w poprzednim poście. Jak widać nie jest idealny, boki lekko się rozjeżdżają, ale podoba mi się taka forma. Muszę sobie tylko sprawić wykrawaczki czy coś w tym klimacie. Milin nie wyszedł mi za dobrze, troszkę schrzaniłam również kompozycję kwiatów, ale pierwsze koty za płoty. Piwonie wyglądają już lepiej. ;) 




Na ten naszyjnik można zagłosować klikając obrazek poniżej. 


W albumie jest jeszcze jedna moja praca, którą opublikuję w środę, a już teraz można ją znaleźć na moim fanpage'u, oraz oczywiście w albumie konkursowym. 
Zwijam stanowisko fotograficzne i idę się zdrzemnąć. Przytomność umysłu mam zerową. 
Miłego dnia!
Całuję! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D