28 lut 2017

Mroźna róża

Wiosnę czuję w kościach, nawet jeśli pogoda jest w kratkę, więc zaczyna mi znowu brakować jakichś zmian w czymkolwiek. W niedzielę, z racji że mnie nosiło przemeblowałam sobie salon. Planuję zrobić jakieś malunki na ścianę, bo mam jedną całkiem pustą. Za zmianę mogę też uznać wycofanie się z Dawandy. Jak na razie moją biżuterię będzie można dostać tylko na Srebrnej Agrafce w jednej stałej cenie oraz ewentualnie napisać do mnie. Oczywiście nosi mnie na zmianę kolorów włosów, ale zapuszczam je i nie chcę ich niszczyć tak bardzo. :C 

Róże miałam bardziej odpicować, zrobić jej szron na brzegach płatków i w ogóle, ale brakło mi chęci i dokończyłam ją tylko siłą rozpędu. Baza jest w starym złocie, ale pomalowałam brzegi, żeby pasowały do całości, bo innej podstawy do pierścionka nie miałam. Jako, że można kilka prac zgłosić to zgłaszam się jeszcze na Królową Śniegu do Szuflady. :)







Mam nadzieję, że wy macie więcej siły do życia przy tej pogodzie niż ja. :'D
Miłego dnia!
Całuję :*

25 lut 2017

Bransoletka z tęczowym piórem

Ostatnio solidnie przeholowałam z niewyspaniem i chyba nabawiłam się permanentnego zmęczenia. Bez kawy wszystko co jestem wstanie zrobić to ciągle drzemać. 

Wspominałam coś, że do trzech razy sztuka, takie tam. No, zapomniałam, że ja faktycznie zrobiłam trzecie podejście do wyzwania brazylijskiego i miałam nawet już wstawiać tę pracę, ale zauważyłam, że wyzwanie zdjęli. Praca poleżała sobie trochę na moim biurku, miałam świetny widok na nią i dopiero teraz skojarzyłam, że jeszcze jej nie pokazałam. Brawa dla mnie. :V   Widzę, że nie jest zbyt dopracowana, ale byłam już wtedy zdesperowana, żeby cokolwiek zrobić. Użyłam regulowanego zapięcia z woskowanego sznurka, sądzę, że pasuje lepiej niż łańcuszek. :) Bransoletka ogólnie jest raczej unisex. 





Znowu śnieg. *głęboki wdech i wydech* Cieszęsięanitrochę. A muszę iść do sklepu. 
Miłego dnia!
Całuję :*

22 lut 2017

Próby opanowania sznura tureckiego

Czas mi się kurczy jak tylko wrócę do domu, a obowiązków cała masa się mi plącze pod nogami i jak już mam zabierać się za coś twórczego to wypadało by iść spać, bo na siódmą trzeba do pracy. :V Wczoraj jednak wpadłam na genialny plan zużycia energetyka, który tata z jakiegoś powodu mi kupił. Efekt wyszedł taki, że nadal nic nie zrobiłam, machnęłam tylko szkic pracy na Royal Stone i przespałam tylko pięć godzin, w efekcie czego czuję się jak rozmiękła bułka. A dzisiaj mam zamiar ponownie przeprowadzić tę akcję, Monster o smaku wiśniowym czeka. xD

Mam dwie prace, które chciałabym pokazać, ale ponura pogoda uniemożliwia mi zrobienia znośnych zdjęć, a temu kawałkowi turka szarość za oknem nie szkodzi. Po kilku próbach, rzuceniu w kąt na ponad tydzień i zmianie kolorystyki udało mi się opanować szydełkowanie turka. Nie jest to może idealny efekt, bo nieco krzywo i koraliki nieco przyduże jak na taką pracę, ale ważne, że nauczyłam się czegoś nowego. :D



Zbieram się do ogarnięcia reszty domowych obowiązków i wreszcie przysiądę do modeliny, i stworzę coś znośnego. :'D 
Miłego wieczoru!
Całuję :*

18 lut 2017

Sukulenty kolczyki

Nie mogę doczekać się koncertu Odella, ja tego kolesia uwielbiam. :'D Jeszcze mam w planach zapisać się na tatuaż dzień po koncercie, o ile będzie moja tatuażystka miała wolny termin, a dzień wcześniej jest koncert Postmodern Jukebox, na który też chciałabym się wybrać, bo mam ostatnio zajawkę na nich. Nie wiem jeszcze jak to wyjdzie, ale jak zwykle co będzie to będzie. Nie skupiam się na większym planowaniu, bo to nie ma sensu dla mnie. :) 

Wybrałam sobie na drobną rozgrzewkę sukulenty. Technicznie miałam pokazać je pierwsze, przed pracami na styczniowe wyzwania, ale się jakoś tak nie złożyło i są jako ostatnie. Nie do końca są jak ich żywe odpowiedniki, ale jestem nawet zadowolona z tego jak te maluchy wyglądają. :D 







Miałam nie jeść słodyczy ze względu na cerę, ale w sumie czekolada to owoc, bo w końcu zrobiona jest z kakaowca. xD Poza tym gorzka z Lindta to cudo i jak można w ogóle się jej oprzeć. 
Miłego dnia!
Całuję :*

15 lut 2017

Zimowe srebro

Nie czuję się lepiej niż ostatnio, ale już powoli zbieram się w sobie. Nie mam co się śpieszyć, w końcu może przestanę zawijać się w kokon, ale nie ma co robić sobie terapii szokowej. :) Teraz jednak przydali by mi się jacyś ludzie wokół, żeby odciągnąć moją uwagę, ale moje zachowanie przez ostatnie lata raczej nie narobiło mi znajomych. W końcu ile można prosić o spotkanie kogoś kto ciągle odmawia. :'D Na wiosnę będzie może nieco lepiej, bo jak będzie słońce to i z domu wyjdę, może na kogoś trafię. Zaczynam nienawidzić zimy.

Za małą podpowiedzą Qrkoko użyłam małego triku na zrobienie srebrnych Toho z niesrebrnych. Efekt jest jak najbardziej zadowalający. Myślałam najpierw nad dodaniem jakiś koralików w kolorze, ale na insta dziewczyna poradziła mi po prostu dodać końcówki i zostawić jak jest. Teraz tak patrząc faktycznie bardzo podoba mi się czysto srebrna wersja. Drugi pomysł na zszytą bransoletkę z dodatkiem innych koralików zrealizuję za jakiś czas. Robię sobie przerwę od kupowania Toho, bo już za dużo mi leży pojedynczych sztuk.





Zgłaszam na wyzwanie do Szuflady


Które tło do zdjęć bardziej wam leży - deski czy zwykłe szare?
Jak tylko zrobię wiosenne porządki w biżuterii i półfabrykatach chyba uszczęśliwię was małym rozdaniem w nagrodę, że wytrzymujecie ze mną i czasem zaglądacie. :D
Miłego dnia!
Całuję :*

11 lut 2017

Naszyjnik TARDIS po raz drugi

Oglądanie starych postów i czytanie co zamierzałam zrobić, i ile projektów miałam, które myślałam, że zrobię jest cholernie dobijające. Nawet jednej tysięcznej tego co planowałam nie zrobiłam. Już wiem, że nie mam co planować działań, ale rok wstecz miałam taką nadzieję, że po szkole zrealizuję wszystko, że aż mi samej siebie szkoda. Wyobrażałam sobie, że nagle zacznę tworzyć coś co ludziom się szalenie spodoba, będą to doceniać i spokojnie będę mogła zacząć żyć wyłącznie z tworzenia. Haha, to jest równie bliskie co gwiazdy. :V

TARDIS powstał na prośbę mojej siostry. Jest to prezent dla jej koleżanki na urodziny. Ogólnie sądzę, że wyszło mi to naprawdę nieźle. Kształt jest równy, czemu się dziwię, bo mam problem z zachowaniem prostych poziomów. Trochę drzwi mi kuleją, bo nie byłam pewna jak je zrobić - czy tak jak ostatnio, przyczepić paski modeliny, czy właśnie jak jest teraz zrobione - wydrążyć. Potem jeszcze rozkima czy malować, czy nie. Stanęło na tym co widać, ale nie wiem czy jakbym inaczej nie zrobiła nie wyglądałoby to lepiej. Ogólnie budka wyszła dosyć spora jak na mnie, ale przynajmniej jest widoczna z daleka. :)



Muszę zrobić sobie jakiś plan na spacery, który będę odznaczać, bo inaczej w życiu się z domu nie ruszę. :C
Oh, nawiasem. Stworzyłam sobie nowe logo, bo poprzednie było katastrofalnej jakości. Plus - lotos sama rysowałam, siostra zrobiła mi z niego wektor, a potem sama kombinowałam jak to badziewie pokolorować w PS'ie. Jestem dumna jak cholera. :D
Miłego dnia!
Całuję :*

9 lut 2017

Inspiracje #54

Kiedy tak zastanawiam się kim jestem dochodzę do mało miłych wniosków. Jestem artystką, której problem jest taki, że nie posiada motywacji do działania. Więc technicznie gdy nie tworzę jestem nikim. A że moja motywacja praktycznie cały czas jest znikoma to wniosek jest nieprzyjemnie prosty. Na szczęście posiadam fascynującą umiejętność nie zastanawiania się nad sobą dłużej niż przez kilka minut, to pomaga, chociaż motywacji to nie przywraca nic a nic. Zanim przestanę myśleć jedno mam pytanie do siebie - kim byłabym, gdybym nie tworzyła wcale. Kolejną osobą, która dzieli życie na pracę i przeglądanie fejsbuka oraz telewizję?

Żeby zrobić sobie miło oglądałam ostatnio hafty i trafiłam na wersję wstążeczkowe. Borze szumiący, jakie to piękne! Wiecie, że jestem maniaczką kwiatów, więc tego typu rzeczy przemawiają do mnie. Marzę, że będę miała kiedyś okazję zobaczyć takie cuda na żywo. A byłabym przeszczęśliwa gdybym mogła założyć sukienkę tak haftowaną. :3

Więcej inspiracji tutaj 








Miłego dnia!
Całuję :*

7 lut 2017

Anatomiczne serca dla pary

Aktualnie moja praca polega na wiązaniu kokardek do swetrów i odkrywam w sobie niezmierzone pokłady cierpliwości (chociaż pod nosem klnę ostro). Miałam zabrać robotę do domu, ale jakoś tak stwierdziłam, że to zły pomysł - ciągle myśleć, że jest się w pracy i nie móc z niej wyjść. Nie żebym nie lubiła tego co robię, ale wolę oddzielnie mieć prywatne życie. Jak pomyślę, że miałabym mieć firmę z biżuterią to nie do końca dobrze mi z tą myślą. Chyba, że udałoby mi się uciułać sobie kąt, który byłby tylko moją pracownią. Wtedy miałoby to dla mnie sens. :)

Ostatnia dostawa serc na najbliższy czas. Nic nowego nie przyszło mi jeszcze do głowy, więc odstawiam ten wzór na bok. To w sumie takie trochę walentynkowe serca, mimo że handluję nimi pojedynczo, a nie jako parą. Różnią się trochę, ale to oczywiste. Ciężko jest zrobić z modeliny coś takiego samego bez używania foremek, a foremki dla mnie w większości to zło i rzecz trochę nie potrzebna. Chyba, że mówimy o jakiś podstawach, gdy lepimy dużo takich samych rzeczy, a potem tylko wykańczamy to dorabiając to i owo. I tylko wtedy to uznaję, gdy foremki też się samemu zrobiło. :V Ale kończmy ten temat. Serca zostały rozdzielone i tylko jedno dożyło dzisiaj, ale mam nadzieję, że i ono znajdzie się w czyichś rękach do walentynek. 



Tutaj kupisz

Czekam na napisy do Sherlocka, bo lektor to najgorsza rzecz na świecie. Nie, sorry, prawie najgorsza, tylko dubbing morduje bardziej. Obym doczekała się zanim poznam całą treść sezonu za pomocą spoilerów. :X
Miłego dnia!
Całuję :*

4 lut 2017

Co na wyzwanie iść miało, ale badziewiem się okazało

No dobra, oficjalnie mam dosyć zimy. Było spoko, były mrozy i dużo śniegu, ale teraz mogłoby się ogarnąć. Roztopić po trochu, żebym się kuźwa w drodze do pracy nie potopiła. I już pączki na roślinach mogły by się pojawić, bo nie mam czemu robić zdjęć. :'D Niestety według mojej średnio niezawodnej pogody cholerne mrozy mają się znowu pojawić. Likier kawowy i gorąca czekolada znowu mi pójdzie w tempie ekspresowym. :V

No próbowałam, ale jak widać czasami moje umiejętności zawodzą (częściej niż czasami). W wyobraźni nieco lepiej to wszystko pracowało. Miały być najpierw kwiaty Jabuticaba, ale nie pykło. To się przerzuciłam na pióra papugi, ale gdzieś brakło mi cierpliwości. Jak widać jestem w stanie zrobić coś naprawdę dobrego (jak anielskie pióra) i coś fatalnego jak to. :'D Obydwa naszyjniki robione były z myślą o wyzwaniu na Modelina moje hobby, ale oni zdążyli zamknąć wyzwania zanim podeszłam trzeci raz do brazylijskiego tematu. Może zadziałałoby do trzech razy sztuka, a może nie.  




Odnoszę pewne wrażenie, że jakby internet umierał albo to ja.
Miłego dnia!
Całuję :*

1 lut 2017

Anatomiczne serduszka

Udało mi się uniknąć depresji pokoncertowej, ale niestety nie oznacza to, że jestem żywsza niż zazwyczaj. Jeśli idzie o sprzątanie i zakupy - dobry boru, skąd ja czerpię na to siłę i ochotę. Jeśli o tworzenie czegokolwiek - zabierzcie to ode mnie, bo wszystko rozwalę i nic kompletnie nie chce mi się łączyć jak potrzeba. Próbowałam się z sznurem tureckim, ale jak na razie jestem przegrana. Koleżanka zmotywowała mnie, żeby zabrać się za haft. Zrobiłam sobie skromny napis, który nawiasem mówiąc pokażę wam za jakiś czas, niestety wygląda on dosyć pokracznie. Będę kombinować jeszcze jeden napis i mam wolną koszulę, w której nie chodzę, to może pyknę jakieś kwiatki czy coś. Może jak potrenuję to coś wyjdzie. Inaczej utonę w frustracji. :V

Morduje te biedne serca na wszystkie strony. Tym razem zmniejszyłam je do jednego centymetra. Starałam się o szczegóły, ale nie mam aż tak małych narzędzi, żeby dziubać i nie rozwalić reszty dookoła. Chociaż jak tak patrzę na nie to nie wyglądają źle, coś widać. :D Z serc będę miała jeszcze jedne do pokazania, a potem daję na wstrzymanie, bo co za dużo to nie zdrowo. Chyba, że coś wymyślę do nich to wtedy żadna siła mnie nie oderwie. xD 



Kupisz tutaj

Wróciłam na 500.px, więc jeśli macie życzenie zostać zalani zdjęciami kwiatuszków to zapraszam -> https://500px.com/spalonaartystka :D
Miłego dnia!
Całuję :*