30 paź 2016

Kolejny kwiatowy naszyjnik na jesień - DALIA

Ile razy można próbować napisać cokolwiek sensownego? Dzisiaj idzie mi ciężko wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Zbieram się zaraz i wychodzę, choćby miało znowu zacząć padać jak tylko przekroczę próg podwórka. Muszę zrobić cokolwiek ze sobą albo oszaleję. 

Kwiaty to chyba jedyne co mi wychodzi znośnie, dlatego ostatnio robiłam praktycznie wyłącznie je. Dalie są pięknymi kwiatami, ale są szalenie pracochłonne, więc nieco okroiłam wygląd. Całość nieco przypomina mi ten naszyjnik. Chociaż kwiat tym razem jest bardziej dopracowany, ale nie ma co się dziwić, bo te dwa dzieli praktycznie dwa i pół roku. :) 





Widzimy się niedługo. :)
Miłego dnia! 
Całuję :*

26 paź 2016

Bordowe róże

Pracuję, oglądam seriale, układam puzzle, idę spać. To nawet nie jest przerwa od kreatywności, to odcięcie zasilania. :V Bardzo ciężko wdraża mi się nowy plan dnia, muszę chyba wrócić do aplikacji od motywacji inaczej przestanę robić cokolwiek. Chwilowo jeszcze się urządzam, więc nie mam mojego biurka ani pudła z modeliną, więc będę lecieć na wrześniowej serii, bez przeplatania zimą. :'D

Staram się znaleźć własny styl w tworzeniu róż, ale długie przerwy nie pomagają. :C Udało mi się zrobić w ostatnich chwilach dnia zdjęcia, które są - mam nadzieję - nieco wygodniejsze w odbiorze niż te do sklepu. :)




Napisałam dosłownie kilka zdań, bo jestem wydrążona z kreatywności. :V
Miłego dnia!
Całuję :*

19 paź 2016

Kwiaty kosmosu

Jakoś tak skończyła mi się umiejętność planowania. Znaczy, po prostu zapomniałam zrobić zdjęcia na bloga biżuterii i muszę się posiłkować tymi do sklepu. :'D Nie są złe, tylko są białe i denerwują mnie przez to. W sumie mogłam wziąć do babci biżuterię i tutaj zrobić zdjęcia, bo nawet zastaję trochę światła jak wracam z pracy, ale pakowałam się na szybko i no. Jak zwykle. Miałam ogólnie wstawić albo post fotograficzny, albo z wymianą mikołajkową, ale obie opcje wymagają ode mnie jakiegoś większego działania i przemyślenia. Szczególnie fotograficzny, bo musiałabym obrobić zdjęcia, bo większość mam tylko pod insta zrobione. xD

Miałam taki moment, gdzie zrobiłam nieco fajniejszej biżuterii z modeliny. To było pod koniec września i jak do tej pory nie ruszyłam ponownie modeliny. Za każdym razem jak już prawie udawało mi się przysiąść do lepienia coś się działo co przeszkadzało mi, a jak wracałam z pracy ostatnio to niestety byłam ledwo żywa, że tylko seriale oglądałam. 
Dla niektórych będą to mało jesienne kolczyki, ale kosmosy to jedne z bardziej typowych jesiennych kwiatów. Oficjalnie mój pomysł był przeznaczony na konkurs Royal Stone pt.: "Kosmos", miałam domalować galaktykę na płatkach, ale nie zdążyłam się wyrobić, a potem już mnie leń złapał i nie dokończyłam ich. Strasznie marnie je widać na takim beznadziejnym tle, ale powiem wam, że wyszły mi naprawdę fajnie. :3 W przyszłym tygodniu uzupełnię post o chociaż jedno lepsze zdjęcie. :)






Nie wiem jak będzie postem w sobotę, ale nie ma co się przejmować, bo i tak wasza aktywność jest niska, że nikt nie zauważy. xD
Miłego wieczoru!
Całuję :*

15 paź 2016

Ale sieczka - noc kairu na rękę

Bycie mną jest irytujące. Już się zbieram, zaczynam coś robić, mam jakieś postanowienia i cele, i nagle wszystko idzie w pizdu. Jakby mnie coś od środka wysysało z wszelkiej energii, zostaje sama zuziowa skorupka. :V Czasem oczywiście mam lepsze chwile, ale to też takie. Jeszcze jest okej jak moment mojej energii twórczej przypada na dzień w domu, gdzie pod ręką mam modelinę, koraliki i blok akwarelowy. Gorzej gdy ten zapał twórczy jest podczas godzin pracy, więc tylko przerabiam szybciej co mam i gadam dużo o różnych sprawach. Cóż poradzić, nie mogę siedzieć w domu i czekać jak mnie najdzie wena, bo to jeszcze bardziej drenuje mnie z energii.  

Kupuję prawie nałogowo różne kamienie, najczęściej te co mają na promocji, a potem każda paczka kończy tak samo - samotnie leżąca na dnie pudełka z koralikami. Tej sieczce nocy kairu też to się zdarzyło. Sądzę, że kupiłam je z pół roku temu, może nieco później, ale nie miałam pomysłu co zrobić, żeby to jakoś wyglądało. Nie mówię, że ten pomysł jest jakiś szczególnie udany, ale nie wiem co miałabym więcej z nimi zrobić. Bransoletka wygląda w porządku, może wyglądać sympatycznie jako dodatek na łapę, gdy nasza super stylizacja wymaga kropki nad "i". :) 

Tutaj jest dostępna >> noc kairu <<






Miałam urozmaicić zdjęcia na bloga - wyszła mi kicha trochę. Na razie kombinuję i szukam inspiracji, ale pora roku jest nieco do kitu do fotograficznych eksperymentów. Zanim wrócę do domu jest jest prawie ciemno. :C
Miłego dnia!
Całuję :*

12 paź 2016

Jesienny liściasty komplet

Postanowiłam ostatnio, że będę odkładać trochę pieniędzy co miesiąc, aby móc kupować różne rzeczy od znajomych artystów. Czuję radość, gdy pomyślę, że dałam zarobić komuś sympatycznemu, plus dostałam coś ładnego. :3 Mój fundusz aktualnie przeznaczyłam na naklejki od Vicious Pansy, które własnoręcznie rysuje. Fajnie jest pomyśleć, że dostanę coś robione specjalnie dla mnie. :D W kolejnym miesiącu czaję się na pierścionek z kamieniem księżycowym od Dzikiego Królika, chociaż na to muszę odłożyć kapkę więcej pieniędzy. Czuję też szczerą miłość do całego butiku u Kica Bijoux, więc i u niej pewnie coś zakupię. W końcu jesień jest idealną porą na porządne rozpieszczanie prezentami dla samej siebie. :D

Wiecie jak to jest u mnie. Nowa pora roku się zaczyna, a ja jestem daleko w lesie nawet jak już połowa minie. :'D Tym razem jednak udało mi się wyrobić przed grudniem z jesienną "kolekcją". Dałam do tego słowa cudzysłów, bo kolekcja powinna być jakąś całością, u mnie to zlepek tego na co mnie naszło, gdy siedziałam zakopana w modelinie i półfabrykatach.
Liściowe twory chodziły za mną już kopę lat, ale jakoś nigdy nie pamiętałam, żeby przynieść sobie z podwórka jakieś liściowe odbitki. Plan na ten komplet był nieco ambitniejszy, chociaż nie zakładał bycie kompletem tylko powstanie samego naszyjnika. Jako, że nie jest to szał super to do wisiorka dorzuciłam możliwie pasujące kolczyki. Liście zajumałam z tego samego krzaka, więc spójność zachowana. C:
Ogólnie to można kupić trochę jesiennej biżuterii w moim butiku >>o tutaj<< :*






Czuję hektolitry radości podczas tworzenia. Szkoda tylko, że tak rzadko jestem w stanie ruszyć tyłek sprzed komputera lub z łóżka i zacząć coś robić. Oh, mogłam mieć poziom mistrzowski, robić cuda z modeliny gdybym tylko spędzała więcej czasu tworząc. :C
Przypominam dalej o ankiecie z boku bloga! :D
Miłego dnia!
Całuję :*

8 paź 2016

Wyniki rozdania

Pewnie znacie to okropne uczucie kataru, który podle siedzi w zatokach i wytłumia słuch. U mnie dodatkowo czasem zatrzęsie mną, zabolą oczy, a chęć do życia pójdzie w rzyć. Dlatego dzisiaj nie ma nic oprócz wyników rozdania urodzinowego. Frekwencja wyniosła zawrotne dziesięć osób. I nie przedłużając, wygraną została... 

... Shauni! 

Gratuluję, a e-mail już czeka na adres. :D
Jeśli wygrana nie zgłosi się do dwóch tygodni następna osoba zostanie uszczęśliwiona. :)

Fu Zja przypomniała mi, że jestem kiepską artystką, bo dwa tygodnie temu miałam wrzucić nowości na Dawandę, a jak ich nie było tak nie ma nadal. Oczywiście są, tylko leżą nie poskładane i nie sfotografowane, bo ostatnio wracam do domu po osiemnastej, a wstaję przed szóstą, więc możliwość zrobienia czegokolwiek umarła. Na szczęście mam dzisiaj idealnie wolny weekend i może nawet chce mi się jednak coś zrobić pomimo niedyspozycji mojego zdrowia. Ludzie robią już na święta i zimę nowości, a ja nawet jesieni nie zaczęłam. Nie wiem czy kiedyś dam radę ładnie się wyrobić ze wszystkim. :)))

Głosowanie przypominam, że trwa nadal na ścianie bocznej! :D
Miłego dnia! 
Całuję :*

5 paź 2016

Żuczki i biedronki

Coraz częściej myślę o wynajęciu sobie jakiegoś mieszkania, tylko dla siebie. Bardzo denerwuje mnie, że nie mogę mieć urządzone chociaż trochę tak jak ja chcę. Oczywiście jest jedna duża przeszkoda - nigdy nie będzie mnie stać na samodzielne wynajęcie czegoś w moim klimacie. O domku z widokiem na morze przestałam chwilowo myśleć, przerzuciłam to na półkę marzeń do kurzenia się. Mieszkanie z rodzicami jest męczące, z babcią - jeszcze bardziej. Może kiedyś znajdę coś na co będzie mnie stać i nie będzie wyglądać jak wycięte z PRL-u. 

Dostałam drobne zamówienie na różowe robaczki, bo mój zielony żuk się spodobał. Zdjęcia robiłam dosłownie na kolanie, o szóstej rano, bo zapomniałam o nich wcześniej. Na szczęście aparat w telefonie jakoś daje radę, ale możecie tylko na słowo mi uwierzyć, że te dwa błyszczą się ślicznie na różowo. :D A propos, kupiłam sobie nowe pigmenty i będę sprawdzać jak sobie radzą, przy okazji też wypróbuję nową technikę ich nakładania. Co oznacza jakieś w miarę fajne nowości. :D



Przyszedł już do mnie bilet na Green Day i asfahfah, jestem szczęśliwa jak puchaty chomiczek po dobrym ziarnie. Tylko muszę znaleźć miejscówkę na nockę i kogoś kto będzie chciał mi robić za ochronę i przewodnika po Krakowie, bo ani miasta nie znam, ani nie umiem w samoobronę. :C
Gdyby ktoś chciał to obok jest ankieta. ;)
Miłego dnia!
Całuję :*

1 paź 2016

Bransoletki beadingowe nie najlepiej zszyte - trylogia

Tak skojarzyłam sobie, bo wczoraj był ostatni dzień miesiąca, a zawsze wtedy publikowałam moje rysunkowe wyzwanie. Troszkę tęsknie za nim, ale Catastrophe Waitress niestety chyba już nie wróci do tego. Może wy rzucilibyście mi jakimiś tematami do rysowania? Byłabym wdzięczna, bo sama z siebie nie wezmę się za rysowanie, za długą przerwę miałam. :C 
Ogólnie jak się czujecie miesiąc po wakacjach? Ja mam wrażenie, że zostałam wessana w wir czasoprzestrzenny i wszystko sobie skacze do przodu w randomowych odstępach. Raz budzę się i jest wtorek, raz nagle środek kolejnego tygodnia i ciągle robię to samo. Prowadzenie pamiętnika pomaga mi ogarnąć kiedy i gdzie byłam, bo sama z siebie nie za bardzo pamiętam. :< Jakbym ciągle na dragach i alkoholu żyła, dziury w pamięci głębokości Rowu Mariańskiego. 

Huhuhu czasu temu wyszydełkowałam sobie kilka sznurów, które potem poleżały zanim je zszyłam, i leżały aż do teraz, żeby być postem. Są moje, bo nieco krzywo pozszywałam, ale nadal uważam, że nadają się noszenia. Są idealne na moją rękę, nie zsuwają się jak to robią inne bransoletki tego typu, bez zapięcia. Wzory niezbyt skomplikowane, takie jakie znalazłam na pintereście, ewentualnie lekko zmodyfikowane jak w przypadku tej czerwonej bransoletki. :) Która wam się najbardziej podoba? 








Miałam zrobić pracę, żeby *ekhem* uratować wyzwanie na MMH, ale to mnie trzeba było ratować silnymi lekami przeciwmigrenowymi oraz miękką podusią. Mój organizm wie lepiej kiedy mam tworzyć, a kiedy nie. :C
Miłego dnia!
Całuję :*