27 sty 2017

Romantyczny różany komplet

Miałam przyjść z postem w sobotę, miałam w środę, ale internet był tak łaskawy się skończyć i tyle co ciągnęłam na rezerwie z telefonu. Bywa. :V
Koncert Green Day'a był najbardziej niesamowitą rzeczą w całym moim życiu. Nigdy nie czułam takiej energii jak tam. Do tej pory jestem naładowana emocjami. :D Udało mi się też zwiedzić nieco Krakowa, z czego się cieszę, ale i mam nadzieję, że ponownie wkrótce odwiedzę tę okolicę, tym razem z aparatem. Nie mam nawet jednego zdjęcia z miasta i tylko jedno zdjęcie z koncertu, konkretnie supportu. Elo, taki ze mnie fotograf.

Przypomniałam sobie, że miałam stworzyć zimową różę. Wiecie, w tej sekundzie jak spojrzałam na te tak mi się skojarzyło, że pisałam o czymś takim na początku grudnia. Brawo ja. :'D Może następnym razem jak będę miała atak weny. Oby nie nastąpiło to na wiosnę. 
Wyzwanie gościnnej projektantki w Szufladzie sprawiło mi mały kłopot. Znaczy nie, źle zaczynam. Pomysł miałam, tylko okazało się, że wykonanie leży. Umarł mi pucharek, w którym miałam zrobić romantyczne i słodkie lody. Więc poszłam po najmniejszej linii oporu i na drugą wersję wzięłam różany komplet. Troszkę się biłam ze sobą (siniaków nie mam), bo to takie proste w sumie, ale uznałam, że wygląda uroczo i zgłoszę na wyzwanie.








Chwilowo zmieniam tryb pracy na domowy, więc mam plan wrzucić co nieco biżuterii na etsy. W końcu. xD
Dostałam wyróżnienie od Art-piaskownicy za anielskie skrzydła. :D 
Miłego dnia!
Całuję :*

19 sty 2017

Anielskie skrzydła

Od pół roku zabieram się za robienie sobie śniadań do pracy. Wiecie, wszystko ładnie przemyślane, jakieś sałatki czy inne takie. Aha, kończę z kanapką, serkiem wiejski, ewentualnie czasami z zupką chińską, ale na nie najczęściej szkoda mi kasy. Nie żebym skończyła gastronomik i takie rzeczy powinnam mieć już obcykanie, a skąd. W niedzielę znowu czyniłam podchody w markecie, ale jak zwykle poszłam bez listy zakupów i skończyło się standardowo - ser i pieczywo chrupkie. :V Może ktoś z was ma jakąś fajną stronę z przepisami albo własne przetestowane pomysły i chciałby się podzielić? 

Miałam kosmiczny przypływ weny w poniedziałek i wtorek. Nie wiem co się stało, ale bardzo się cieszę, bo zrobiłam kilka fajnych rzeczy. I zdecydowanie wiem, że nie umiem robić w określonym stylu. Upsi. 
Ale ja nie o tym dzisiaj. To urocze czwartkowe popołudnie jest idealne na zaprezentowanie co zrobiłam na wyzwanie do Art-piaskownicy, gdzie tematem wyzwania był anioł. Jako leniwa buła pozwoliłam sobie wybrać tylko kawałek z tematu i stworzyłam skrzydła. Jestem sama sobą zdziwiona, bo te skrzydła są naprawdę spore. Rzadko robię tak duże rzeczy, a w dodatku uważam, że wyszły mi świetnie. Fakt - moje przerwy w lepieniu poskutkowały tym, że skrzydła tworzyłam z dobre dwie godziny. Ale w sumie nie mam co się śpieszyć, przynajmniej jak raz wyszło dokładnie to co zamierzałam zrobić. :'D









Czekam cierpliwie jak odezwą się do mnie z Wytwór Antidotum, bo zapisałam się na zajęcia Art clay, ale póki co nie mieli jeszcze grupy zebranej. Mam nadzieję, że wyjdzie, ewentualnie może jeszcze uda mi się przerzucić na wire-wrapping. Pełen kurs jubilerski chwilowo sobie odpuściłam. Chcę zobaczyć czy porywa mnie taki sposób uczenia się tworzenia biżuterii. :)
Miłego dnia!
Całuje :*

17 sty 2017

Morskie rozgwiazdy na chokerowej bransoletce

Nawet nie wiedziałam jak bardzo mi brakuje roślin w mieszkaniu dopóki mama nie podrzuciła mi nieco zieleniny. Od razu jest lepiej, chociaż oczywiście z moimi umiejętnościami szybko je zasuszę. Albo w sumie od razu ustawię sobie przypomnienia o podlewaniu, bo szkoda mi ich. Jestem przyzwyczajona do roślin, bo mama zrobiła nam w domu praktycznie dżungle i teraz jak przez ten miesiąc nic nie miałam to już nawet myślałam o kupowaniu sobie ciętych do wazonu. Ewidentnie ze mnie dziecko natury.

Nie są to nowe rozgwiazdy, są one stąd. Tyle tylko, że w poprzedniej wersji jakoś mi nie pasowały. Rozebrałam je dawno, a dopiero ostatnio przyczepiłam je do żyłkowych bransoletek, które kupiłam razem z chokerami na szyję. Bransoletki są bardzo wygodne do noszenia i prezentują się całkiem nieźle. :)
Ostatnio nie miałam dużej weny do lepienia, mimo że plany były spore. Zmuszać się nie będę, bo tylko obrastam w frustrację. Dzisiaj albo jutro spróbuję sznura tureckiego z kosmicznymi koralikami. Tak dla odmiany od patrzenia się na modelinę. xD





Miłego dnia!
Całuję :*

14 sty 2017

Fake plug

Próbuję się jakoś zebrać w środeczku, bo w sumie drugi tydzień nowego roku, może by tak coś zacząć ogarniać. Na przykład życie. Za pół roku będę miała dwadzieścia jeden lat, a czuję się jak dobra szesnastka. A ludzie w moim wieku dzieci mają i się hajtają. Nah. Na razie będę realizować plan małych kroczków, zrobię jedną rzecz to dopiero łapię się kolejnej. Będzie ciężko, ale muszę w końcu znaleźć jakiś plan na życie. :'D

Obiecuję, że to prawie koniec mało fajnych rzeczy. :3 Fake plug powstał ze ścinków, które walały mi się po biurku. Po raz kolejny nie zrobiłam go w jakiś normalny kształt, co by mi się stało jakbym raz spojrzała na inną biżuterię i odtworzyła chociaż trochę. No nic. Tyle mojego, że na nim nauczyłam się szlifować, żeby zatrzeć odciski palców. Jestem zdziwiona, że wyszło ładnie, gdy miałam do dyspozycji tylko jeden rodzaj papieru ściernego. :) Sam miks kolorów całkiem mi się podoba, ale nie wiem do czego mogłabym go wykorzystać. 






Dzień jest młody, pora zabrać się za zabawę w akwarelistkę. :3 
Miłego weekendu!
Całuję :*

11 sty 2017

Jadeitowe serca

Ostatnio nie mam motywacji, żeby wyjść z łóżka. Mogłabym spać dwanaście godzin, a i tak będę wyglądać jak zombie. Cały mój zapał twórczy znika zanim dotrwam do śniadania, potem już tylko patrzę się w przestrzeń i zastanawiam się jak coś zrobić, bo zwyczajnie nie wiem od czego zacząć. Cieszę się, gdy uda mi się przebrać z pidżamy i chociaż trochę ogarnąć w mieszkaniu. Ten jeden plus - jeśli ja nic nie zrobię to nikt inny tego za mnie tym bardziej nie zrobi. Dzięki temu przynajmniej wstaję na te kilkanaście godzin. C: 

W porywach jeszcze zeszłorocznego tworzenia ulepiłam trochę różnych serc, bo to w sumie bardzo sympatyczny temat. Jako, że powoli zbliżam się do tego co mi wyszło lepiej prezentuję wam dzisiaj takie maciupkie, ledwo 8 milimetrowe serca z modeliny, która przed wypieczeniem była niebieska. Call it magic! xD Próbuję również dodawać nieco dekoracji do zdjęć, ale jak zawsze jakkolwiek nie sfotografuję biżuterii wydaje mi się, że zdjęcie jest beznadziejne. Tak już mam. :V 


Kupisz tutaj

Odnośnie ostatniego posta - znalazłam nocleg za całe 30 złotych! xD Trafiłam na ostatnie pokoje w jakimś hostelu umiarkowanie niedaleko areny, więc jeden problem z głowy. :D 
Miłego dnia!
Całuję :*

7 sty 2017

Naprawiłam pilniczek

Coraz mniej mam ochotę na koncert w Krakowie, bo spieprzyłam sprawę i nie mam noclegu. Plus to, że kompletnie nie ogarniam tego miasta, będę tam po raz pierwszy. Ale z drugiej strony bardzo chcę jechać, bo (pomijając kasę, którą wydałam na bilet) po prostu potrzebuję wyjechać z moich okolic, poznać coś nowego. Nie wiem jak to będzie, zostały dwa tygodnie. :C

Jestem w równie porywającym humorze co ten pilniczek. Ogólnie to on mi się złamał i próbowałam go skleić, ale klej nie chciał złapać za dobrze to owinęłam to wszystko modeliną. Nawet nie chciało mi się go ozdabiać jakoś specjalnie.




Nie wiem czemu go wrzucam tutaj. Chyba tylko po to, żeby za jakiś czas zajrzeć i pomyśleć "wow, Zuza, to jest twój progres po pięciu latach tworzenia, no brawo". Po wczorajszej sesji w lesie na tym mrozie czuję się wyjątkowo źle, ale zdjęcia wyszły całkiem sympatycznie. Jak na mnie. 
Idę stąd, miłego dnia!
Całuję :* 

4 sty 2017

Błyszczy się

Sylwester w tym roku udał się, po raz pierwszy spędziłam go na domówce u znajomych. Postanowienia noworoczne już spisane, nie nastawiam się wystrzałowo, bo już wiem, że to nie daje rezultatów. Zrobiłam sobie listę dobrych rzeczy, które spotkały mnie w 2016 i zadziwiające, że pomimo moich depresyjnych humorów było naprawdę pozytywnie. W tym roku będę skrupulatniej zapisywać sobie wspomnienia, ale na pewno nie zabiorę się za robienie dzienników, bo nie mam serca do prowadzenia tego chociaż trochę regularnie. :'D Czytając pierwszy post z początku zeszłego roku czuję niechęć do samej siebie, więc droga ja z 2018 - cokolwiek zrobiłaś to już jest plus. Ważne, że nie przespałaś całego roku. :P 

Chciałam zacząć rok czymś wystrzałowym, ale mam dwie gorsze rzeczy (to i jeszcze coś) i jedną lepszą, więc najpierw wrzucę co mniej fajne, a potem to najlepsze. Chyba, że zdążę zmontować to co mi leży na biurku od zeszłego tygodnia. xD
Przejdźmy do naszyjnika, który został wykonany z fimo liquid oraz czegoś, czego nie umiem nazwać. Jest różowe, mieni się na kilka kolorów i jest pocięte w różne drobne kształty. To chyba coś jak szkło do paznokci, ale gorszej jakości. Ogólnie wisiorek jako błyszczący dodatek sprawuje się dobrze. :D





Niestety muszę wstać i posprzątać, bo po porządku ze świąt nie ma śladu. Plus drzewko mi się już z igieł osypuje i wolałabym nie deptać po tym gołą stopą. :'D Jak się wyrobię to zabieram na spacer Zenita, bo śnieg leży... Ok, spojrzałam za okno i właśnie sypie. 
Miłego dnia, grzejcie się dobrą herbatką. :3
Całuję :*