Nic nie zrobiłam w tym tygodniu. Kompletne zero, aż mnie ściska w dołku z braku kreatywności. Pocieszenie jest takie, że miałam malowanie i po prostu brakło mi miejsca. Za to byłam chyba ostatni raz w tym roku na małej przejażdżce rowerowej i od dzisiaj zaczynam skakać na skakance, żeby zrobić cokolwiek ze sobą. Muszę znaleźć też jakiś sposób na organizację moich pierdół do tworzenia, bo jestem dosłownie zakopana pod foliowymi torebeczkami. Na mikołajki jak się wyrobię zrobię znowu rozdanie moich półfabrykatów pewnie. :v
Z wiadomych względów zrobienie biżuterii na wyzwanie czy w sumie jakiejkolwiek biżuterii natrafiło na przeszkody, ale na szczęście miałam jeszcze kilka sztuk zrobionych wcześniej i sfotografowanych jak jeszcze było słoneczko. Nie wiem jak po polsku przetłumaczyć taki naszyjnik, ale to layered. Wykorzystałam fasetowany kamień księżycowy i dwie monetki z widokiem gór i moim znakiem zodiaku. Kamień jest też moim kamieniem urodzinowym, więc to bardzo osobisty naszyjnik. ;) Zdjęcie gór w tle robiłam analogiem i jest to Dolina Kościeliska widziana sprzed wejścia do jaskini. Na ostatnim zdjęciu widać delikatną błękitną poświatę na kamieniu co jest typowe dla niego.
Muszę ogarnąć to poremontowe pobojowisko i wreszcie poleżeć z rozgrzaną solą na zatokach, bo umieram już kolejny tydzień. :C
Miłego dnia!
Całuję :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.
Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.
Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.
Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D