7 sty 2017

Naprawiłam pilniczek

Coraz mniej mam ochotę na koncert w Krakowie, bo spieprzyłam sprawę i nie mam noclegu. Plus to, że kompletnie nie ogarniam tego miasta, będę tam po raz pierwszy. Ale z drugiej strony bardzo chcę jechać, bo (pomijając kasę, którą wydałam na bilet) po prostu potrzebuję wyjechać z moich okolic, poznać coś nowego. Nie wiem jak to będzie, zostały dwa tygodnie. :C

Jestem w równie porywającym humorze co ten pilniczek. Ogólnie to on mi się złamał i próbowałam go skleić, ale klej nie chciał złapać za dobrze to owinęłam to wszystko modeliną. Nawet nie chciało mi się go ozdabiać jakoś specjalnie.




Nie wiem czemu go wrzucam tutaj. Chyba tylko po to, żeby za jakiś czas zajrzeć i pomyśleć "wow, Zuza, to jest twój progres po pięciu latach tworzenia, no brawo". Po wczorajszej sesji w lesie na tym mrozie czuję się wyjątkowo źle, ale zdjęcia wyszły całkiem sympatycznie. Jak na mnie. 
Idę stąd, miłego dnia!
Całuję :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D