15 kwi 2017

Miniaturowy ogródek z sukulentów

Ostatnio siostra ma jakąś manię i piecze słodycze. Z jednej strony spoko, bo inaczej pewnie ciężko byłoby mi spróbować mochi, ale z drugiej moja waga niepokojąco rośnie i cóż, mój organizm nie jest zbyt wdzięczny. :'D Wpadło nam do głowy, że otworzymy sobie cukiernię, ona piecze, ja ozdabiam. Jest niewielka szansa, że wyjdzie. xD

Kolejny sukulent, tym razem jako naszyjnik. Miałam najpierw pomysł, żeby zrobić choker, jako że są dwa oczka, ale nie chciało dobrze leżeć na szyi, więc zawiesiłam go normalnie. Myślałam też, żeby zmienić go na bransoletkę, ale nie jestem ich fanką, więc jakoś tak odruchowo robię naszyjnik. Jakby ktoś reflektował mogę zamienić naszyjnik na bransoletkę. :)






Szczęśliwych świąt! :D 
Miłego dnia!
Całuję :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D