Postanowiłam sobie wieczorem przetestować beading. Elegancko nawlekłam sobie cały sznur koralików i zaczęłam. I nawet nie złapałam pierwszego rzędu jak mnie trzasnęła cholera. Nie ogarniam działania szydełka, sorry not sorry. Brzmi to głupio, ale przez godzinę się z tym użerałam. Dzisiaj znów spróbuję, bo może będę miała nieco więcej cierpliwości. Z całą pewnością ściągnę wczoraj nawleczone koraliki i zostawię tylko na kilka rządków. Nie ma opcji, żeby głupie paro-milimetrowe koraliki wygrały ze mną. xD
Kwiecień był topornym miesiącem. Zrobiłam połowę rysunków na wyzwanie, a potem je zgubiłam. Można, w końcu to tylko ja. :V Ale odnalazłam je. Są to: nieodzowny element udanej majówki oraz ukochany zwierzak. Z majowego wyzwania wykonałam wszystkie cztery rysunki, z czego majowy piknik wyszedł mi raz abstrakcją, raz minimalistycznie. Mama poprosiła o kwiaty, więc machnęłam cały bukiecik, który przyznam nieskromnie, że bardzo mi się podoba. :3 W truskawkowym kolorze zrobiłam włosy takiej jakby księżniczki. Klik na zdjęcia, żeby sobie powiększyć. ;)
Kupiłam sobie akwarele. Są w tubkach, co mnie nieco zdziwiło, ale w sumie co za różnica, byle się nauczyć jak nimi malować. Już coś tam machałam, bo testowałam też blok rysunkowy z Cansona, ale nie wygląda to wystarczająco ok, żeby pokazać. :P
Mam dzisiaj gotowanie u siebie na wsi i będę polować na watę cukrową. C:
Miłego dnia!
Coś mi dzisiaj spieprzyło czcionkę.
Całuję ;*