Miałam przyjść z postem w sobotę, miałam w środę, ale internet był tak łaskawy się skończyć i tyle co ciągnęłam na rezerwie z telefonu. Bywa. :V
Koncert Green Day'a był najbardziej niesamowitą rzeczą w całym moim życiu. Nigdy nie czułam takiej energii jak tam. Do tej pory jestem naładowana emocjami. :D Udało mi się też zwiedzić nieco Krakowa, z czego się cieszę, ale i mam nadzieję, że ponownie wkrótce odwiedzę tę okolicę, tym razem z aparatem. Nie mam nawet jednego zdjęcia z miasta i tylko jedno zdjęcie z koncertu, konkretnie supportu. Elo, taki ze mnie fotograf.
Koncert Green Day'a był najbardziej niesamowitą rzeczą w całym moim życiu. Nigdy nie czułam takiej energii jak tam. Do tej pory jestem naładowana emocjami. :D Udało mi się też zwiedzić nieco Krakowa, z czego się cieszę, ale i mam nadzieję, że ponownie wkrótce odwiedzę tę okolicę, tym razem z aparatem. Nie mam nawet jednego zdjęcia z miasta i tylko jedno zdjęcie z koncertu, konkretnie supportu. Elo, taki ze mnie fotograf.
Przypomniałam sobie, że miałam stworzyć zimową różę. Wiecie, w tej sekundzie jak spojrzałam na te tak mi się skojarzyło, że pisałam o czymś takim na początku grudnia. Brawo ja. :'D Może następnym razem jak będę miała atak weny. Oby nie nastąpiło to na wiosnę.
Wyzwanie gościnnej projektantki w Szufladzie sprawiło mi mały kłopot. Znaczy nie, źle zaczynam. Pomysł miałam, tylko okazało się, że wykonanie leży. Umarł mi pucharek, w którym miałam zrobić romantyczne i słodkie lody. Więc poszłam po najmniejszej linii oporu i na drugą wersję wzięłam różany komplet. Troszkę się biłam ze sobą (siniaków nie mam), bo to takie proste w sumie, ale uznałam, że wygląda uroczo i zgłoszę na wyzwanie.