Jestem różowym stworkiem z krótkimi włosami. Czyli pokrótce co odwaliłam.
Zafarbowałam spód włosów na wściekły róż tonerem, który został mi jeszcze z grudnia. Stwierdziłam, że najwyższa pora go zużyć. Nie przypuszczałam, że ten cholernik zafarbuje mi całe włosy nierównomiernie, gdy tylko zawinę sobie turban na głowie. Cóż, pech. Oczywiście nie obyło się bez różowej szyi, dłoni, przefarbowanych paznokci (na szczęście lakier mam na nich) i pościeli w urocze, różowe wzorki. Dostało się też mojej pidżamie oraz pralce i płytkom. :V Niee, ja jestem tylko trochę nieogarnięta. Postanowiłam też podciąć włosy, żeby w nadchodzące upały mi się tak nie plątały. I co zrobiłam? Ścięłam je, że ledwo kitkę wiążę. Niestety tak się dzieje, gdy mi brak zmian w życiu. xD
Jak wszyscy wiecie biorę udział w rysowniczym wyzwaniu Catastrophe Waitress, już numer jedenaście. Zleciało. Jako że wzięłam udział dopiero w sierpniu na okrągły rok rysowania jeszcze poczekam chwilkę. :) Tym razem tematy mnie wykorzystały, a może po prostu skończyła mi się wena. Nie wiem, ale starałam się jak mogłam i wyszło mi tylko to co widać poniżej.
Znamy tego królika. To moja ulubiona bajka, uwielbiam takie postacie i jako dziecko również uwielbiałam. :3
Ta niby miska jest z niby owsianką i niby zatopione są w niej kawałki truskawki. Wszystko na niby, bo ja rzadko jem śniadania i nie mam ulubionego.
Mieszkanie na wsi owocuje brakiem charakterystycznych elementów, które umiałabym narysować, bo i owszem jest - o proszę! - ale dwa razy podeszłam i dwa razy wyrzuciłam szkic, bo budynki w tym miesiącu nie współpracowały ze mną. Wybrałam więc las, którego jest pełno dookoła i nie ma miejsca, gdzie nie można by zobaczyć chociażby czubków drzew.
W zeszłym roku byłam Warszawie, ale żadnej pamiątki nie kupiłam. Nie mam w zwyczaju, bo Warszawa to dla mnie tylko duże miasto. Przez trzy lata jeździłam tam co miesiąc i troszkę mi spowszedniało, choć nie przeczę, że nie widziałam jeszcze mnóstwa miejsc. Spróbowałam więc namalować Syrenkę, ale już szkic był kijowy, a farbami to tylko zakryłam. :X
Jak widać nie zawsze udaje mi się rysowniczo rozwinąć, ale nie mam zamiaru się poddać. :D Tym razem postanowiłam wypróbować malowanie akwarelami, które już dawno temu sobie kupiłam (na Instagramie wrzuciłam zdjęcie). Nie powiem, zabawy z tym mnóstwo, ale ciężko jest mi coś sensownego namalować. :)
Rączka do góry kto dał radę to wszystko przeczytać! :D
Miłego dnia!
Całuję ;*