Od rana chodziłam po lesie, niestety grzybów jak na lekarstwo. Tyle tylko, że sobie trochę pospacerowałam i nawdychałam się świeżego powietrza. Pracując mam mieszane uczucia co do jesieni. Z jednej strony fajnie jakby nie padało i mogłabym jeździć do pracy na rowerze, ale z drugiej strony jest tak strasznie sucho wszędzie, że przydał by się tydzień ulew. I to uczucie, gdy leje, a ty odpalasz sobie świeczki, stawiasz kubek herbaty i zaczytujesz się. Przydał by mi się taki rodzaj spokoju.
Grzybek. No, troszkę niejadalny, ale za to uroczy. Tak jak muchomorki widzę w lesie, małe, nakrapiane i urocze. Szczególnie w czarcich kręgach, zdjęcia bym im mogła robić na okrągło. :) Niestety muszę przepuścić afrykańskie wyzwanie i od razu przejść do wrześniowego lasu, bo mi mój pomysł zdechł. Zaczęłam, było fajnie, a potem schrzaniłam nie do odratowania, czasu mi brakło. :C
Zgłaszam na wyzwanie do Szuflady.
Dlaczego tyle rzeczy w weekend się dzieje, że nawet nie mam kiedy się wyspać czy odpocząć dobrze. Potrzebuję już jakiegoś wolnego albo choroby, gorączka, katar, te sprawy. :V
Miłego wieczora!
Całuję :*