Przyjechałam do rodziców na weekend, żeby zabrać resztę rzeczy i wiecie co? Oczywiście mam wenę na tworzenie, ale dosłownie nic nie mam oprócz aparatu. Cóż, jakoś sobie poradzę, szkoda marnować tak dobry humor. Tym bardziej, że nie często zdarza mi się być w takim nastroju. xD Wczesne wstawanie i siedzenie w jednym miejscu nieco mnie wykańcza. Cieszę się, że chociaż rano muszę dojść ten niecały kilometr od przystanku, bo inaczej moja kondycja przestałaby istnieć. Nie żebym kiedykolwiek ją miała. :'D Niestety te spacery są za krótkie, żeby mi chęci do życia wróciły, ale się staram. Tym bardziej, że moje miejsce do tworzenia jest teraz bardzo fajne i szkoda byłoby to marnować.
Ostatnio dostałam kilka zamówień. Jednym z nich było stworzenie kolejnych bransoletek do tej, która już była. Niebieska - była, reszta - tworzona na całkiem szybko. Bransoletki te były pilne, więc cieszę się ogromnie, że miałam akurat resztę muliny oraz jakiekolwiek końcówki. Brak pasmanterii na miejscu z półfabrykatami boli mocno. Czasem warto mieć jakiś zapas, chociaż nigdy nie wiadomo co się akurat przyda. :V Zdjęcia też robione na szybko, bo akurat wróciłam z pracy, było już ciemnawo, a paczki oddawałam już do wysłania.
Dzisiaj już lepiej u mnie z pisaniem, wiadomo, sprawka artystycznej weny. Och, gdybym tylko potrafiła utrzymać ten stan. :'D
Zwijam się przygotować do imprezowania, miłego dnia!
Całuję :*