Dostałam pracę. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony - będę miała wreszcie trochę grosza i jak się postaram to nowy aparat na święta będę mogła sobie kupić. Z drugiej strony - przyzwyczaiłam się, że siedzę w domu, czytam książki, jak mam ochotę to lepię z modeliny, idę na rower, wychodzę z kumpelą. Dodatkowo nie mam wyboru i muszę się przeprowadzić do babci, bo dojazd jest zerowy, więc jedna z czterech rzeczy ulega destrukcji. Mi naprawdę nie przeszkadzało, że siedzę całymi dniami w domu, praktycznie jestem idealna do tego. xD Niestety nie udało mi się znaleźć roboty, którą mogłabym wykonywać zdalnie, bo nie umiem szukać. :V
Wspominałam już, że miałam gorszy moment w tworzeniu, a teraz możecie go sobie zobaczyć na własne oczy. Nie powiem ile namęczyłam się z tą sową, bo nie ma na świecie takich wyrazów. Może całość wyszłabym mi ładnie, ale najpierw zabrałam się za sowę, a dopiero potem za resztę i nie starczyło mi cierpliwości, żeby się postarać. Gdzieś pamiętam pokazywałam różnicę przy moich szkicach - jeden był fatalny, drugi o wiele lepszy, więc mam nadzieję, że jak drugi raz zrobię tę sowę to będzie jak z rysunkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.
Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.
Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.
Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D