Bycie mną jest irytujące. Już się zbieram, zaczynam coś robić, mam jakieś postanowienia i cele, i nagle wszystko idzie w pizdu. Jakby mnie coś od środka wysysało z wszelkiej energii, zostaje sama zuziowa skorupka. :V Czasem oczywiście mam lepsze chwile, ale to też takie. Jeszcze jest okej jak moment mojej energii twórczej przypada na dzień w domu, gdzie pod ręką mam modelinę, koraliki i blok akwarelowy. Gorzej gdy ten zapał twórczy jest podczas godzin pracy, więc tylko przerabiam szybciej co mam i gadam dużo o różnych sprawach. Cóż poradzić, nie mogę siedzieć w domu i czekać jak mnie najdzie wena, bo to jeszcze bardziej drenuje mnie z energii.
Kupuję prawie nałogowo różne kamienie, najczęściej te co mają na promocji, a potem każda paczka kończy tak samo - samotnie leżąca na dnie pudełka z koralikami. Tej sieczce nocy kairu też to się zdarzyło. Sądzę, że kupiłam je z pół roku temu, może nieco później, ale nie miałam pomysłu co zrobić, żeby to jakoś wyglądało. Nie mówię, że ten pomysł jest jakiś szczególnie udany, ale nie wiem co miałabym więcej z nimi zrobić. Bransoletka wygląda w porządku, może wyglądać sympatycznie jako dodatek na łapę, gdy nasza super stylizacja wymaga kropki nad "i". :)
Tutaj jest dostępna >> noc kairu <<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.
Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.
Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.
Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D