Pogoda jest fatalna, buro straszliwie, a miałam w planach robić zdjęcia siostrze. Jak na razie jeszcze nie przetestowałam na człowieku nowej 50-tki, siebie nie liczę, bo to nie to samo. Byle do wiosny, o ile ma zamiar być słoneczna i ciepła. Marzę żeby wyjść w końcu z domu, zabrać się na rower z aparatem przy boku i stworzyć coś fajnego. :)
Dzisiejszy łapacz snów jest o wiele mniejszy od poprzedniego, więc noszenie go jako naszyjnik jest zdecydowanie sensowniejsze. Nie dodałam łańcuszka na zdjęciach, bo zwyczajnie nie miałam pod ręką żadnego, a światło dzisiaj znika strasznie szybko. Środek wyplotłam ręcznie przy pomocy bardzo cienkiego drucika, który miał mi służyć do wire wrappingu, ale nie wyszło, bo za cienki. Piórka miały wyjść delikatne, ale wyszły aż za bardzo. Pigmenty mi wcięło po wypieczeniu, zapomniałam jak się je używa, żeby były intensywne. :V
Idę dalej produkować sushi i jeszcze będę dalej tworzyć z modeliny, ale najpierw kawa. Chmury sprawiają, że najchętniej nie wstawałabym z łóżka. :'D
Miłego dnia!
! Update zdjęć - dodałam wersję na szyi, żeby pokazać jak fajnie to wygląda. :D
! Update zdjęć - dodałam wersję na szyi, żeby pokazać jak fajnie to wygląda. :D
Całuję :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.
Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.
Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.
Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D