4 lut 2017

Co na wyzwanie iść miało, ale badziewiem się okazało

No dobra, oficjalnie mam dosyć zimy. Było spoko, były mrozy i dużo śniegu, ale teraz mogłoby się ogarnąć. Roztopić po trochu, żebym się kuźwa w drodze do pracy nie potopiła. I już pączki na roślinach mogły by się pojawić, bo nie mam czemu robić zdjęć. :'D Niestety według mojej średnio niezawodnej pogody cholerne mrozy mają się znowu pojawić. Likier kawowy i gorąca czekolada znowu mi pójdzie w tempie ekspresowym. :V

No próbowałam, ale jak widać czasami moje umiejętności zawodzą (częściej niż czasami). W wyobraźni nieco lepiej to wszystko pracowało. Miały być najpierw kwiaty Jabuticaba, ale nie pykło. To się przerzuciłam na pióra papugi, ale gdzieś brakło mi cierpliwości. Jak widać jestem w stanie zrobić coś naprawdę dobrego (jak anielskie pióra) i coś fatalnego jak to. :'D Obydwa naszyjniki robione były z myślą o wyzwaniu na Modelina moje hobby, ale oni zdążyli zamknąć wyzwania zanim podeszłam trzeci raz do brazylijskiego tematu. Może zadziałałoby do trzech razy sztuka, a może nie.  




Odnoszę pewne wrażenie, że jakby internet umierał albo to ja.
Miłego dnia!
Całuję :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałam prosić o miłe słowo, co by mnie mobilizowało, ale chrzanie. W końcu to ty chcesz coś napisać do mnie, a nie na odwrót.

Spamerów grzecznie proszę o opuszczenie tego bloga, tak jak zdziczałych anonimów.

Jeśli masz blog w g+ zostaw link, bo potem nie mogę się odwdzięczyć.

Na pytania zawarte w komentarzach odpowiadam tutaj, więc czasem zajrzyj, jeśli liczysz na odpowiedź. :D