Małe, urocze, arbuzowe

Nawet nie wiecie jak bardzo wkurza, gdy napiszesz się jak głupia, a blogger postanawia się zaciąć i nie zapisać tego co pisałaś. Albo wiecie i znacie ten ból tak jak ja. :X Serio, czy nie może być jakieś nadpisywanie czy cokolwiek co wykluczałoby takie akcje? Znaczy jest zapisz i robi wersję roboczą, ale jak ma się taki internet jak ja, gdzie nie zapisuje się to idzie człowiek szlag trafić. Dobra, nie piszę o tym więcej, bo mam tak podniesione ciśnienie, że jakbym kawę teraz wypiła to bym i serce wybuchło. >.< 

Przeglądam strony z używanymi rzeczami. Szukam aparatu i gitary. Pierwsze, bo moja mała, kochana cyfrówka postanowiła się uszkodzić i przestała łapać ostrość. Raz ma zaskok i wyostrza jak brzytwa, raz ostrość jest gdzieś w kosmosie. I niestety mam wrażenie, że skończyła mi się gwarancja, więc na wszelki wypadek wolę obczaić jakieś używane lustra niż zostać bez aparatu. Drugie dlatego, że skoro nie umiem śpiewać chcę chociaż nauczyć się na czymś grać. A gitara to taki podstawowy instrument. :D Poza tym bardzo fajny i już raz miałam do czynienia z nim.

Bardzo lubię ten arbuzowy odcień pomarańczowego i chyba przefarbuje sobie włosy na taki. :D Ale wracając do kolczyków - bardzo fajne są takie małe, bo łatwo je dopasować do tego co się nosi i nie przeszkadzają. :) Mają plamki kolorów i wgniecenia (na zdjęciach nie widać na szczęście), więc zgarniam je dla siebie, bo mi tak takie drobnostki nie przeszkadzają. :)

Muszę wstać i poćwiczyć, bo kręgosłup znów wymaga uwagi. :C Czuję się jak jakaś starsza pani. 

Nie lubię prima aprilis.  Może wyjdę na sztywną, ale takie głupie żarty nie ruszają mnie.

Miłego dnia! 

Całuję ;*