*Wdech**wydech*, mój borze iglasty, zaraz się uduszę. Wiecie, ja uwielbiam upały, bo tylko wtedy nie marzną mi kończyny, ale aktualnie to przesada. Modeliny nie mam jak ruszyć, bo się rozpływa, a wena jest. ;_; I co ja mam zrobić? Liczę na chwilowe ochłodzenie czym prędzej, bo inaczej zacznę szaleć. Zresztą, nie mam też jak na rowerze jeździć ani nad wodę się wybrać, bo praży jak popcorn w mikrofali.
Dla ciekawych mojej fryzury - jedno zdjęcie jest na instagramie, jedno z boku bloga. Są jeszcze tu, tu oraz na moim prywatnym facebook'u. Byłam tak szalona i tak mi się nudziło, że zrobiłam sobie sesję. Miło się tworzy autoportrety, tylko trochę się trzeba nalatać. xD
Dla ciekawych mojej fryzury - jedno zdjęcie jest na instagramie, jedno z boku bloga. Są jeszcze tu, tu oraz na moim prywatnym facebook'u. Byłam tak szalona i tak mi się nudziło, że zrobiłam sobie sesję. Miło się tworzy autoportrety, tylko trochę się trzeba nalatać. xD
Miałam małą obsuwę z tym postem, ale tak jest jak się przypomina o nim w ostatniej chwili. Zakup kalendarza objawia się coraz bardziej jako zbawienie. xD
W dzisiejszym odcinku -
O mnieMam na imię Dorota. Mieszkam w Bytomiu, ale pracuję i większość wolnego czasu spędzam w Katowicach. Z wykształcenia jestem tłumaczka języka angielskiego i francuskiego – na razie pracuję w dużej francuskiej korporacji, ale kiedyś zostanę freelancerką. Taki jest plan. Od ponad dwóch lat jestem też blogerką.Jak zaczęłam blogowaćMój obecny blog, Catastrophe Waitress, nie powstał z dnia na dzień. Dojrzewałam do niego po trochu. Zaczęło się od bardzo prywatnego bloga, który założyłam tuż przed wyjazdem na Erasmusa do Brukseli. Podobny blog założył też wtedy mój chłopak i chodziło o to, żeby każde z nas wrzucało codziennie co najmniej jedno zdjęcie “dokumentujące" ten dzień. Ot, taki sposób na półroczną rozłąkę. Codzienne aktualizacje bloga tak mnie wkręciły, że dość szybko postanowiłam założyć kolejnego, już pod nazwą Catastrophe Waitress (zaczerpniętą z jednej z moich ulubionych piosenek). Nie był to jednak blog, który prowadzę teraz – tamten dotyczył tylko i wyłącznie sztuki i był w całości po angielsku. Jego popularność rosła w całkiem niezłym tempie, ale ja szybko nabrałam ochoty na coś więcej. Chciałam móc pisać o wszystkim, co mnie interesuje… a jest tego sporo ! Zaczęłam więc wszystko od nowa – tym razem z kilkoma kategoriami, po polsku i na Bloggerze. Z poprzedniego bloga właściwie zrezygnowałam… choć nie do końca. Jego “kontynuacją" jest mój najstarszy cykl postów zatytułowany Poniedziałkowy Artysta!Dlaczego lubię blogowaćPodoba mi się to, że w każdej chwili mogę się z kimś podzielić swoim ostatnim ‘odkryciem’, opinią na temat niedawno przeczytanej książki, czy po prostu udanymi zdjęciami z jakiegoś wypadu. Jeszcze fajniej jest, gdy pojawiają się komentarze i okazuje się, że to, co wrzuciłam zainteresowało więcej osób. Innym ważnym powodem, dla którego bloguję jest to, że niesamowicie motywuje mnie on do działania i ogólnie rzecz biorąc do kreatywniejszego stylu życia. Dzięki pisaniu postów i blogowym wyzwaniom, więcej rysuję, fotografuję i uczę się nowych rzeczy. Myślę, że bez blogowania, moje życie byłoby po prostu dużo mniej ciekawe.Co mnie inspirujeTematyka mojego bloga jest bardzo szeroka i dlatego też inspiruje mnie million różnych rzeczy. Lubię poznawać nowych artystów, przeglądać ich portfolio w internecie i słuchać muzyki. Poznawanie nowej muzyki albo wracanie do czegoś, czego już bardzo długo nie słuchałam, często kończy się nagłym przypływem inspiracji. Polecam tę metodę!Słabsze momenty i jak sobie z nimi radzęMoje najsłabsze momenty i najdłuższe przerwy w blogowaniu najczęściej wynikają z tego, że jestem uparta i mam skłonności do perfekcjonizmu (przez pozostałą część czasu jest to pospolity leń ;) ). Moim problemem nigdy nie jest sam pomysł - pomysłów na bloga i posty mam całe mnóstwo! Problem w tym, że najczęściej od razu dokładnie sobie wyobrażam, jak ma wyglądać ich realizacja i wtedy robi się trudniej. To takie negatywne skutki spędzania czasu w internecie - naoglądasz się profesjonalnie wykonanych fotografii, grafik czy tekstów i wmawiasz sobie, że Twoje nie mogą być przecież gorsze. Pod taką presją ciężko jest się zabrać do pracy, a jeszcze trudniej jest być zadowoloną z efektów końcowych, jeśli wyszło choć trochę inaczej niż “miało być”. Niestety, nie mam jednego sprawdzonego sposobu, żeby sobie z tym poradzić. Czasem po prostu zmuszam się do pracy, a czasem wręcz przeciwnie, daję sobie trochę czasu, żeby odpuścić i nabrać dystansu. Miałam już takie sytuacje, że bardzo nie podobało mi się to, co napisałam czy narysowałam, ale gdy wróciłam do tego po paru dniach, przyszło mi do głowy parę bardzo prostych poprawek i było po problemie. Zabrzmię banalnie, ale najważniejsze to próbować i się nie poddawać! :)
Mam nadzieję, że was zaciekawiła i że zapoznacie się bliżej z Dorotą. :D
Na dzisiaj to tyle. Miłego roztapiania się! ;)
Całuję ;*
Wydaje się być miłą, bardzo kreatywną osobą - przejrzałam jej bloga i jest naprawdę fantastyczny ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że bliżej nam siebie przedstawiłaś :) Zazdroszczę, że umiesz francuski, przepiękny język :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jej bloga i cieszę się, że dzięki Tobie mogłam lepiej ją poznać :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne posty z tej serii :)
Mnie już doprowadzają do szału te upały, jedyną radą na to jest spędzenie całego dnia przed wiatrakiem ze szklanką wody z lodem lub pod lipą dziadka - inaczej przeżyć się nie da. Na szczęście dzisiaj jakoś spochmurniało i zanosi się na deszcz :) Nareszcie.
OdpowiedzUsuńCo do Doroty to bardzo ciekawa osoba, weszłam na jej blog, kiedy napisałaś o organizowanym przez nią wyzwaniu i od razu bardzo mi się spodobał. Na pewno zostanę u niej na dłużej.
Pozdrawiam, Laru!
Nie znałam wcześniej tego bloga, chociaż jest bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam się nauczyć francuskiegoo , to ciekawe że twój blog nie powstał od zaraz ;) Bardzo ciekawy blog , obserwuję ;)
OdpowiedzUsuń