Czasem tak jest, że czegoś w życiu brakuje. Człowiek snuje się z kąta w kąt sam nie wie czemu. A ja wiem, a właściwie dowiedziałam się niedawno. Potrzebuję zmian, w miarę regularnych. Mogą być drastyczne jak przefarbowanie się na niebiesko czy delikatne jest zmiana szablonu. Jako że niestety przefarbowanie się przed studniówką nie wchodziło w rachubę zafundowałam sobie dwa dni siedzenia przy kodach i kombinowanie czegoś co by mi się spodobało. Synapsy mi się grzały od myślenia, ale jak widać nieco niepotrzebnie. :V Wyszło skromnie, bo jakoś tak nie miałam weny do wysuwanego menu, jakiś świecących pierdół czy czegokolwiek w tym stylu.
W nawiązaniu do tytułu - wygrzebałam screeny moich szablonów od 2012 roku. Jestem zdziwiona, że nie ma ich za wiele, chociaż niektórzy mają jeden przez całe funkcjonowanie. xD Niezdecydowanie polega na stylu jak łatwo zauważyć, chociaż to też kwestia dorastania. Szablonu z zeberkowym tłem kijem bym teraz nie tknęła, ten żółty mógłby oblecieć, oba białe może nie najgorsze, ale strasznie sterylne jak dla mnie. Ostatni jaki był to gotowe badziewie, które ostatnio stało się nieco modniejsze i denerwowało mnie to kosmicznie. Nówka jest taka... sympatyczna. I moja. :3 Przeszłam też zmianę nazwy bloga - od najpierwszej "Artystki ze spalonego teatru", do wspólnej z moją koleżanką z klasy, później z powrotem do "Spalonej..."ale w skróconej formie, by ostatecznie osiąść "Nad kubkiem herbaty". :D Robię taki wspominek, bo w sumie ostatni dzień 2015 roku nadaje się do tego idealnie.
Aby zrobić jeszcze mały przerzut do przeszłości wpadnijcie do pierwszego posta z tego roku jako takiej klamry wieńczącej całość i oceńcie czy moje smęcenie przeniesie się na kolejny rok czy jednak przeżyłam rozwinięcie. :D
W nawiązaniu do tytułu - wygrzebałam screeny moich szablonów od 2012 roku. Jestem zdziwiona, że nie ma ich za wiele, chociaż niektórzy mają jeden przez całe funkcjonowanie. xD Niezdecydowanie polega na stylu jak łatwo zauważyć, chociaż to też kwestia dorastania. Szablonu z zeberkowym tłem kijem bym teraz nie tknęła, ten żółty mógłby oblecieć, oba białe może nie najgorsze, ale strasznie sterylne jak dla mnie. Ostatni jaki był to gotowe badziewie, które ostatnio stało się nieco modniejsze i denerwowało mnie to kosmicznie. Nówka jest taka... sympatyczna. I moja. :3 Przeszłam też zmianę nazwy bloga - od najpierwszej "Artystki ze spalonego teatru", do wspólnej z moją koleżanką z klasy, później z powrotem do "Spalonej..."ale w skróconej formie, by ostatecznie osiąść "Nad kubkiem herbaty". :D Robię taki wspominek, bo w sumie ostatni dzień 2015 roku nadaje się do tego idealnie.
Aby zrobić jeszcze mały przerzut do przeszłości wpadnijcie do pierwszego posta z tego roku jako takiej klamry wieńczącej całość i oceńcie czy moje smęcenie przeniesie się na kolejny rok czy jednak przeżyłam rozwinięcie. :D
W jakimkolwiek stanie jutro będę zajrzę tutaj, aby spisać postanowienia i móc równo za rok sprawdzić się. :)
Życzę świetnej zabawy, nawet jeśli przed komputerem z butelką Kubusia. :D
Miłego wieczoru!
Życzę świetnej zabawy, nawet jeśli przed komputerem z butelką Kubusia. :D
Miłego wieczoru!
Całuję ;*
O matko kochana. Ta zeberka to faktycznie jakaś porażka. Teraz jest super, chociaż ten wcześniejszy też mi się podoba. Jutro.. no cóż, może się nie spiesz z tym postem. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wiemy, jak się świętuje Nowy Rok ;) Daj sobie na wstrzymanie i ewentualnie wpadnij wieczorem, jak już się lepiej poczujesz. Polecam rosołek i gruszki - poważnie, na mnie działają ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, (mam g+ więc zostawiam link) http://otwieramwino.blogspot.com
Jest dobrze :) Poprzedni też mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńObecny wygląda ślicznie, najważniejsze że oddaje Twoją osobę :)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich i tak najbardziej podobał mi się ten czwarty, ale zarówno ten obecny jak i ten poprzedni też są fajne :D
OdpowiedzUsuń