Wczoraj nie miałam siły nic pisać. Troszkę się pochorowałam i potrzebowałam odpocząć. Dzisiaj jest nieco lepiej, chociaż pogoda działa mi na nerwy. W jednej chwili jest pięknie słonecznie, a moment później deszcz z gradem tłucze o szyby. Głowa od zmian ciśnienia chce mi wybuchnąć. :X
Ostatnio wzięło mnie na takie przerabianie, bo potrzebowałam poukładać rzeczy na biurku. Ten przybornik zrobiłam już jakiś czas temu. Najpierw miał zostać przeźroczysty, ale widać było klej po etykiecie i na dodatek ubrudziłam go jak malowałam kolczyki. Stwierdziłam, że w sumie kolor wygląda całkiem nieźle. :D
Zrobienie tego nie jest skomplikowane. Opakowanie po płynie (ja miałam litrową butelkę z Apartu), tapeciak, żelazko, opcjonalnie suszarka i trochę czasu. Ogrzewa się naklejkę na wierzchu, żeby łatwiej zeszła. Zdzieramy ją. Rozcina się opakowanie na taką wysokość jaką potrzeba. Nagrzewa żelazko, ale na najniższej temperaturze. Rozcięcie musi być równe ze wszystkich stron. Jeździmy nagrzanym żelazkiem po krawędzi dopóki nie zrobi się ta krawędź zaokrąglona, potem malujemy. Względnie przed malowaniem można próbować usunąć klej, ale mi się nie chciało z tym bawić. :) Wkładamy nasze przybory i stawiamy na biurku. :D
Ostatnio wzięło mnie na takie przerabianie, bo potrzebowałam poukładać rzeczy na biurku. Ten przybornik zrobiłam już jakiś czas temu. Najpierw miał zostać przeźroczysty, ale widać było klej po etykiecie i na dodatek ubrudziłam go jak malowałam kolczyki. Stwierdziłam, że w sumie kolor wygląda całkiem nieźle. :D
Zrobienie tego nie jest skomplikowane. Opakowanie po płynie (ja miałam litrową butelkę z Apartu), tapeciak, żelazko, opcjonalnie suszarka i trochę czasu. Ogrzewa się naklejkę na wierzchu, żeby łatwiej zeszła. Zdzieramy ją. Rozcina się opakowanie na taką wysokość jaką potrzeba. Nagrzewa żelazko, ale na najniższej temperaturze. Rozcięcie musi być równe ze wszystkich stron. Jeździmy nagrzanym żelazkiem po krawędzi dopóki nie zrobi się ta krawędź zaokrąglona, potem malujemy. Względnie przed malowaniem można próbować usunąć klej, ale mi się nie chciało z tym bawić. :) Wkładamy nasze przybory i stawiamy na biurku. :D
Idę kończyć czytanie "Cień Poego". Lubię tego typu książki. Zawierają więcej treści niż te szajsy dla nastolatek. Nawet nie wiecie jak się przeraziłam jak się dowiedziałam, że będzie ekranizacja "Niezgodnej" i "Klątwy tygrysa". Dla mnie przy tych książkach Meyerowa to betka. :O Cóż, staczamy się. Tyle tylko powiem.
Całuję ;*
Świetny!
OdpowiedzUsuńfajny pomysł! ja swój przybornik mam z plastikowego kubka na napoje ozdobionego farbami do malowania na szkle :)
OdpowiedzUsuńSuper Ci wyszedł! ;)
OdpowiedzUsuńboskiebransoletki.blogspot.com
Idealny sposób na wykorzystanie pustych opakowań. :)
OdpowiedzUsuńFajny, też takie robię! Wygląda oryginalnie i chroni planetę:D
OdpowiedzUsuńw życiu bym na to nie wpadła;)
OdpowiedzUsuńGenialny ♥♥
OdpowiedzUsuńJa mam przybornik z kartonu po 6-paku z Tymbarka. XD Świetny. :)
OdpowiedzUsuńfanie wyszło! i genialny kolor :3
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. ;)
OdpowiedzUsuń