Żółto-kremowa z przekładką

Wszyscy chcemy coś na zaraz. Nauczyciele, żeby uczniowie zapomnieli o wakacjach, blogerki chcą być sławne, rękodzielnicy, żeby umieć każdą technikę tworzenia. A nie fajniej jest powoli wspinać się tam gdzie chcemy się dostać? Ja jestem bardzo zadowolona, że nie miałam na początku blogowania po dziesięć komentarzy, dało mi to możliwość przyzwyczajenia się, że ktoś czyta to co piszę i nauczyło mnie cierpliwości. Zresztą tak samo mam z tworzeniem. Jakby od razu potrafiła lepić jakieś cuda niewidy i nie pracowałabym na tragicznej modelinie to nie wiem czy bym się nauczyła doceniać moją wenę i jej braki w sumie też. ;) Wcześniej chciałam na zaraz nauczyć się grać na gitarze i po dwóch tygodniach marnych efektów przestałam. Żałuję tego teraz bardzo, bo nie mam możliwości ponownego dostania gitary w ręce. Nikt nie chce pożyczyć swojego ukochanego sprzętu amatorce. Czemu się w sumie nie dziwię. :X
Czasem tak jest, że dostanę coś w gratisie i owa rzecz wyzwala wenę do stworzenia czegoś, czego już nie chciało mi się robić. Tak i w tym przypadku było. Gratisem była ta przekładka. Turlałam ją sobie w palcach dopóki wzrok mój nie padł na skręcane sznurki, których już miałam dość. Postanowiłam spróbować również z wklejanymi końcówkami. Według mnie, jak na coś czego nie chciałam robić bransoletka wyszła niezła, ale ocenę zostawię wam. :D

Mam prośbę. Zagłosujcie na moje zdjęcie tutaj! Najpierw trzeba się zarejestrować, ale można zrobić to szybko przez fejsa, a wasze głosy przydadzą mi się. :) 

Muszę znów zmienić avatar, bo w zeszłą sobotę farbowałam włosy na blond (ostatni raz!) i już nie mam takich kolorów. Ale nie żałuję. Wymyślę jakąś oryginalną spinkę- kwiatka albo coś innego i nadal będę wyglądać inaczej. :D

Miłego dnia! 

Całuję ;*